środa, 31 grudnia 2014

Tapas z chipsami z chorizo i marynowaną fetą

Znacie tapas? Te małe przekąski, rodem z Hiszpanii, przebojem wdzierają się do warszawskiej gastronomii. Nic dziwnego, bo na niewielkim kawałeczku pieczywa można zmieścić naprawdę wiele smaków. To świetnie rozwiązanie na wszelkiego rodzaju imprezy i spotkania w większych lub mniejszych gronach. Najfajniejsze jest to, że macie szerokie pole do popisu i śmiało możecie puścić wodze kulinarnej fantazji. Ważne, żeby to co podacie dało się zjeść jednym, no może dwoma, kęsami. 

Dzisiaj chciałabym zaproponować Wam tapas na ostro. Fetę marynowałam 24 godziny i to tak właściwie jedyne ograniczenie - musicie zrobić to wcześniej, żeby zdążyła nabrać smaku. Dzięki ostrej oliwie ser nabrał niepowtarzalnego charakteru. Reszta to dziecinada, a co najważniejsze przygotowanie zajmie Wam niewiele czasu za to efekt będzie imponujący. Do dzieła!

Marynowana feta:
ser feta
oliwa Monini czosnek& chili
suszony tymianek
świeży rozmaryn
1 ząbek czosnku

Przygotowanie:
Ser pokroić w niedużą kostkę i wrzucić do słoika. Następnie do środka dodać gałązkę rozmarynku, i obrany ząbek czosnku. Całość zalać ostrą oliwą, tak by ser był zupełnie zakryty. Na wierzch nasypać nieco tymianku. Zakręcić słoik i delikatnie obrócić go kilka razy, żeby tymianek dobrze wymieszał się z oliwą. Gotowe!

Tapas:
bagietka pszenna
kiełbasa chorizo
oliwa Monini czosnek& chili
świeży tymianek
marynowana feta

Przygotowanie:
Bagietkę pokroić w średniej grubości kromki. Chorizo pokroić na cienkie plasterki. Na patelni rozgrzać nieco oliwy i na niej usmażyć chorizo z obu stron tak by plasterki stały się chrupiące. Następnie zdjąć je z ognia i odsączyć nadmiar tłuszczu na papierowej serwetce. Na patelni, na której została oliwa ze smażenia położyć kromki i bagietki i zasmażyć je na złoto. Dzięki temu wciągną cały smak z patelni. Na tak przygotowanym pieczywie położyć kostkę marynowanej fety oraz chips z chorizo. Całość ozdobić świeżym tymiankiem.





Wpis bierze udział w akcji "Odkrywaj mistrzowskie smaki"

Odkrywaj Mistrzowskie Smaki

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Spaghetti aglio olio

Co roku po świętach mam ten sam problem, chociaż je uwielbiam nie mogę już patrzeć na śledzie i inne wigilijne potrawy. Jak na złość z naszej lodówki wysypują się pojemniczki pełne jedzenia, które troskliwi rodzice zapakowali nam "na później". W tym roku postanowiliśmy być twardzi i konsekwentne odmawialiśmy zapakowania nam jakichkolwiek cudów. Można powiedzieć, że się udało, bo poza kawałkiem piernika, który łakomy Ł. pod moją nieuwagę przemycił do domu, w lodówce mamy tylko światło. I tak źle i tak niedobrze, pora obiadowa wybiła w brzuchu burczy, co robić? Właśnie w takich momentach przypominam sobie maksymę "im prościej tym lepiej". Makaron spaghetti, czosnek, papryczka pepperoni i oliwa z dodatkiem chili, która świetnie podkręci smak dania. Co z tego będzie, kto już wie? Kilka świetnie skomponowanych składników i w niespełna 30 minut siedzimy z Ł. najedzeni i zadowoleni a pikantna oliwa przyjemnie rozgrzewa nasze żołądki. 

Składniki dla 2 osób:
makaron spaghetti (ilość według uznania)
4 duże ząbki czosnku
1 papryczka pepperoni
oliwa Monini czosnek& chili
kilka listków rozmarynu
sól

Przygotowanie:
Do gotującej się, osolonej wody, wrzucić makaron. W tym czasie na małym ogniu rozgrzać oliwę, czosnek posiekać w cienkie plasterki a chili przekroić na pół wyjąć gniazda nasienne i pokroić w plasterki. Oba składniki, razem z listkami rozmarynu, wrzucić na oliwę i podsmażać uważając żeby czosnek się nie przypalił. Ma jedynie nabrać złotego koloru. Kiedy makaron ugotuje się al dente wrzucić go na patelnię z oliwą i i dokładnie wymieszać. Gotowe!



                                        Wpis bierze udział w akcji "Odkrywaj mistrzowskie smaki"

Odkrywaj Mistrzowskie Smaki

Zupa grzybowa na zakwasie

Ta zupa pojawiła się w naszym domu stosunkowo niedawno i jest jednym z eksperymentów mojej Mamy. No bo w sumie czemu by nie dodać do grzybowej trochę żurkowego zakwasu i nie sprawdzić co z tego wyjdzie? Wyszło coś pysznego, pamiętam jak podałyśmy ją pierwszy raz, goście nie mogli zdecydować się co jedzą - element zaskoczenia gwarantowany.

 "Pyszna ta grzybowa, ale z fasolą jeszcze nie jadłam". "Jaka grzybowa? Przecież to żurek, ale z grzybami?"

Prawda jest taka, że grzybowa i żurek to dobrana para a kwasowość żurku świetnie współgra ze smakiem grzybów. Fasola sprawia, że zupa jest bardzo sycąca - prawdziwy zimowy kąsek.

Składniki:
1/2 l bulionu wołowo-drobiowego
30 dag suszonych grzybów
1/2 l zakwasu na żurek
ugotowana fasola jaś
tłuczona kolendra
sól, pieprz
śmietana 18%

Przygotowanie:
Do przygotowanego wcześniej bulionu wrzucić grzyby i zagotować. Następnie dodać zakwas na żurek, doprawić solą, pieprzem oraz tłuczoną kolendrą. Przed podaniem do miseczki wsypać kilka ugotowanych fasolek jaś i zalać zupą. Na wierzchu zrobić kleks z tłustej śmietany.


wtorek, 23 grudnia 2014

Mus czekoladowy z granatem

Deser, szybki prosty i pyszny! Może wieczory nie są typowo zimowe, ale zjedzony pod śliczną rozświetloną choinką i w dobrym towarzystwie na pewno wprowadzi Was w świąteczny nastrój. Do tego polecam jakiś milusi kocyk i Michela Buble w głośnikach..przy odrobinie wyobraźni za oknem zrobi się śnieżnie a nie deszczowo... W końcu nie samym makowcem stoi Boże Narodzenie!


Składniki na 6 porcji:
250 g gorzkiej czekolady
350 ml śmietanki kremówki
1/2 granatu

Przygotowanie:
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. W garnuszku zagotować wodę i postawić na nim miskę, tak żeby nie dotykała bezpośrednio do wody. Czekoladę wrzucić do miski i powoli rozpuszczać. Śmietanę ubić na sztywno i odłożyć część do dekoracji. Kiedy czekolada przestygnie wlać ją powoli do ubitej śmietany cały czas miksując na wolnych obrotach. Masę przelać do pucharków i wstawić do lodówki na kila godzin aż stężeje (najlepiej na całą noc). Przed podaniem udekorować resztą śmietany i pestkami granatu.



sobota, 20 grudnia 2014

Gnocchi z koziego sera

Dzisiaj kolejny przepis na wykorzystanie koziego sera, tym razem jako podstawy do przygotowania pysznych kluseczek gnocchi. Porcja na dwie osoby- tak jak lubię :) Do tego sos, również z dodatkiem sera i z tymiankiem. Mój Ł. stwierdził, że to baaardzo sycące danie, więc mimo że bez mięsa, nadaje się również dla panów :)

Składniki dla 2 osób:
3 średniej wielkości ziemniaki
serek kozi twarogowy Merci Chef (110g)
świeży tymianek
1 jajko
mąka pszenna
czosnek
50 ml śmietanki 18 do zup i sosów
1 ząbek czosnku
sól

Przygotowanie:
Ziemniaki ugotować i jeszcze gorące rozgnieść w misce widelcem. Kiedy lekko przestygną dodać do nich 3/4 opakowania serka śmietankowego, listki świeżego tymianku i wbić jajko. Całość wymieszać widelcem i powoli zacząć dosypywać mąki i delikatnie ręką wyrabiać ciasto. Powinno odchodzić od ręki i być w miarę zwarte (jak ciasto na kopytka). Ja dodałam ok 50 g mąki. Ciasto podzielić na 2 części i wyłożyć na posypaną mąką stolnicę, delikatnie wałkować ciasto dłońmi tak by powstała roladka. Rolować je równomiernie od środka do zewnątrz, tak by było symetryczne. Następnie nożem podzielić na małe kluseczki. Wrzucać na wrzącą osoloną wodę i gotować 2 minuty od wypłynięcia. W międzyczasie przygotować sos. Na małej patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć posiekany w plasterki czosnek. Następnie dodać śmietankę, kilka gałązek czosnku i pozostałą 1/4 koziego serka. Gnocchi podawać polane sosem :)

piątek, 19 grudnia 2014

Ravioli z kozim serem i pomidorkami cherry

Nie lubię jeść sama ale to nie znaczy, że kiedy jestem sama muszę się skazywać na byle jaką kolację. Gotowanie dla jednej osoby to wyzwanie, ja od dawna mam oko na dwie porcje, ale tym razem musiałam upichcić coś tylko dla siebie. Żeby umilić sobie wieczór, który spędziłam w towarzystwie telewizora przygotowałam ravioli z kozim serem. Możecie nie wierzyć, ale to naprawdę nie zajmuje wiele czasu i nie jest trudne, w 30 minut miałam gotową pyszną kolację. I było mi choć trochę raźniej w ten samotny wieczór :)

Składniki na 1 porcję:
100 g mąki (użyłam semola di grano duro)
1 jajko
szczypta soli

opakowanie serka koziego do smarowania Merci Chef z ziołami
3 łyżki startego parmezanu
2 ząbki czosnku
łyżeczka soku z cytryny
świeży rozmaryn
8 - 10 pomidorków koktajlowych
gałązka świeżego rozmarynu
oliwa, łyżka masła

Przygotowanie:
Z mąki usypać kopczyk rozgarnąć go na środku, wbić jajko i lekko posolić. Ciasto zagnieść, najpierw widelcem a następnie rękami, tak by powstała gładka kula. Odłożyć do lodówki na 20 minut. W tym czasie przygotować farsz. Kozi serek przełożyć do miseczki, wycisnąć do niego ząbek czosnku dodać sok z cytryny i starty parmezan, dokładnie wymieszać. Ciasto wyjąć z lodówki i cienko rozwałkować, ja użyłam foremek do ravioli, jeśli ich nie macie możecie skorzystać z tego przepisu na nakładanie farszu. Kiedy pierożki są gotowe wrzucić je na wrzącą osoloną wodę i gotować 4 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Kiedy ravioli się gotują przygotujcie pomidorki. Na patelni rozgrzać masło z odrobiną oliwy. Czosnek posiekać i podsmażyć razem z gałązką rozmarynu, kiedy poczujecie jego zapach dodajcie przekrojone na pół pomidorki i chwilę podsmażajcie. Na wyjęte z wody ravioli wyłóżcie podsmażone pomidory, całość polejcie oliwą z patelni. Pychotka!




sobota, 22 listopada 2014

Sajgonki z krewetkami

Kolejny kuchenny freestyle. Już od dawna miałam ochotę na sajgonki, koniecznie z krewetkami. Któregoś dnia słowo się rzekło, Ł. spytał co na kolacje a ja zaproponowałam, że może zrobimy sajgonki. Ł. ochoczo przytaknął no i zaczęło się wymyślanie co by tu dać do środka. Najważniejsze, czyli krewetki i papier ryżowy mieliśmy w domu, w drodze do sklepu składałam w głowie pomysł na farsz. Finalnie wykorzystałam orzechy ziemne, dymkę, kiełki rzodkiewki, makaron sojowy. Zwinięte, usmażone, zjedzone. Pyyyycha! 

Składniki na 12 sajgonek:
12 arkuszy papieru ryżowego
70 g makaronu sojowego
3-4 garści niesolonych orzechów ziemnych
200 g krewetek koktajlowych
1 łyżka sosu sojowego
opakowanie kiełków rzodkiewki

Przygotowanie:
Orzechy posiekać i podprażyć na suchej patelni. Dymkę pokroić w 2 cm paski. Makaron przygotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu, ugotowany pokroić na mniejsze kawałki. Do miski wrzucić krewetki, orzechy, dymkę i makaron sojowy. Dodać łyżę sosu sojowego i wymieszać. Papier ryżowy maczać w ciepłej wody aż stanie się miękki (ok 20 sekund). Na dolną część namoczonego arkusza wyłożyć farsz, dodać kiełki i zawijać. Najpierw dolną część tak by przykryć farsz następnie zawinąć boki ciasta do środka i zwinąć sajgonkę do końca tak by powstał rulonik. Postępować tak z każdym kolejnym arkuszem. Sajgonki można jeść na zimno lub usmażone na oleju na złoty kolor. Podawać posypane dymką i w towarzystwie sosu sojowego.



poniedziałek, 10 listopada 2014

Serowe kuleczki z ziołami i suszonymi pomidorami

Serowe kuleczki, wyglądają cudnie i są ciekawym pomysłem na przystawkę. Przygotowanie nie jest czasochłonne za to efekt końcowy na pewno zaskoczy Waszych gości. A najfajniejsze jest to, że istnieje nieskończona liczba kombinacji. Polegając na swojej kreatywności możecie sami stworzyć ciekawe połączenia, bazując na ulubionych smakach. Do dzieła :)

Kuleczki z ziołami i kremowym serkiem Apetina pesto i rukola:
Składniki:
opakowanie kremowego serka Apetina pesto i rukola
100 g półtłustego białego sera
3 łyżki pestek słonecznika
świeże oregano
świeży tymianek
sól

Przygotowanie:
W miseczce połączyć biały ser z serkiem Apetina. Dokładnie rozgnieść widelcem tak by nie było grudek. Na suchej patelni podprażyć pestki słonecznika następnie rozgnieść je w moździerzu i dodać do sera. Listki tymianku i oregano posiekać część dodać do miski a część zostawić na desce. Masę serową wymieszać, doprawić solą. Do miseczki wlać zimną wodę, maczając w niej ręce formować z masy małe kulki. Każdą z nich obtoczyć w ziołach.

Kuleczki z suszonymi pomidorami i kremowym serkiem Apetina czosnek i zioła:
Składniki:
opakowanie kremowego serka Apetina czosnek i zioła
100 g półtłustego białego sera
3 suszone pomidory
peperoncino w proszku
słodka papryka w proszku

Przygotowanie:
Postępować tak jak przy poprzednich kuleczkach. Tym razem do masy serowej dodać posiekane suszone pomidory i szczyptę peperoncino. Kulki obtaczać w słodkiej papryce.

Przed podaniem kuleczki można włożyć do lodówki żeby odrobinę stężały.




Wpis bierze udział w akcji "Dania z serkami kremowymi"

niedziela, 9 listopada 2014

Kur-kur czyli kurczak w kurkumie, curry i śmietankowym serku


Przyszedł czas na dania rozgrzewające, pełne aromatycznych przypraw. Dzisiaj chciałabym zaproponować Wam pałki kurczaka w wersji lekko egzotycznej, bo z dodatkiem pasty curry. Serek naturalny Apetina, którego użyłam jako podstawę marynaty świetnie sprawdził się w pieczeniu, i stanowił bazę dla połączenia się wszystkich smaków. Jednocześnie bardzo dobrze łagodził ostry smak chilli i pasty curry. Przepis wart wypróbowania przy najbliższej okazji!

Składniki:
12 pałek kurczaka
Opakowanie serka kremowego Apetina o smaku naturalnym
3/4 opakowania jogurty greckiego
1,5 cm świeżego imbiru
2 łyżeczki kurkumy
1 papryczka chilli
1 i 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczka tłuczonych nasion kolendry
1 łyżeczka czerwonej pasty curry
4 ząbki czosnku
szczypta soli

świeży tymianek
świeże oregano

Przygotowanie:
W dużej misce wymieszać wszystkie składniki marynaty: serek Apetina, jogurt grecki, imbir  świeży i mielony, kurkumę, drobno posiekane chilli (razem z nasionami), nasiona kolendry, pastę curry i posiekany czosnek. Następnie zanurzyć w niej pałki z kurczaka i dokładnie wymieszać, tak by pokryła mięso. Miskę nakryć folią spożywczą i odstawić do lodówki na 12 godzin. Po tym czasie kurczaka przełożyć do brytfanki i przykryć gałązkami świeżych ziół: oregano i tymianku. Piekarnik rozgrzać do 180 stopni C, mięso piec przez 1 godzinę i 15 minut, aż zrobi się pięknie brązowy i przypieczony z wierzchu. Podawać ze świeżą sałatą i pieczonymi ziemniaczkami. Pycha!




Wpis bierze udział w akcji "Dania z serkami kremowymi"

sobota, 8 listopada 2014

Brownie z kajmakiem na deszczowy dzień

Co lubią wszyscy? Czekoladę! A jeśli połączy się z ją ze słodką masą krówkową powstaje wspaniałe antidotum na jesienną chandrę. Szczególnie polecam w taki dzień jak dziś. Cały tydzień mogliśmy cieszyć się pięknym słońcem i ciepłymi dniami. No, kto mógł ten mógł.. ja co najwyżej mogłam popatrzeć sobie przez okno w pracy. Oczywiście kiedy tylko przyszedł upragniony weekend i to do tego 4 dniowy pogoda postanowiła wrócić do listopadowych standardów. Super. Na szczęście czy słońce czy deszcz, brownie zawsze smakuje wybornie.

Przepis pochodzi z Moich Wypieków. 

Składniki na 12 kawałków:
115 g masła
170 g gorzkiej czekolady
25 g kakao
3 duże jajka
200 g drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (zamieniłam na opakowanie cukru wanilinowego)
140 g mąki pszennej
1 puszka kajmaku

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 170 stopni C. W garnuszki rozpuścić masło, dodać do niego czekoladę i wymieszać. Zdjąć z ognia, dodać kakao i dokładnie je rozprowadzić tak żeby nie zostały żadne grudki. Przestudzoną czekoladową masę przełożyć do misy miksera odrobinę posolić i włączyć mikser na największe obroty. Po kolei dodawać jajka następnie cukry i mąkę. Foremkę do brownie wyłożyć papierem do pieczenia i wylać na nią 1/2 masy czekoladowej. Następnie, delikatnie wyłożyć 1/3 kajmaku z puszki i przykryć pozostałą ilością czekolady. Na wierzch wyłożyć 2/3 kajmaku. Całość piec 45 minut.


wtorek, 28 października 2014

Na śniadanie - pieczone owoce!

Przyszedł czas na ciepłe śniadania. Takie, które rozgrzeją nas od środka i sprawią, że będziemy mieli siłę i chęci stawić czoła chłodnym i mglistym porankom. Dzisiaj przygotowałam dla nas pieczone owoce z dodatkiem jogurtu naturalnego. Wszystko podkręcone cynamonem, miodem i kwaskowatym dżemem porzeczkowym. Idealny duet jesienno-letnich smaków. 

Składniki dla 2 osób:
1 gruszka
2 śliwki
1 banan
1 nektarynka
cynamon
2 łyżeczki miodu
2 małe jogurty naturalne
2 łyżki dżemu z czarnych porzeczek Łowicz

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni C. Wszystkie owoce pokroić w średniej wielkości kostkę. Polać miodem, doprawić szczyptą cynamonu i dodać 2 łyżki dżemu porzeczkowego. Owoce wymieszać, tak by pokryły je wszystkie dodatki i podzielić na dwie porcje. Każdą z nich wyłożyć na osobną folię aluminiową i zawinąć tworząc sakiewkę (folię złożyć na pół i zagiąć wszystkie boki). Piec przez około 10 minut aż owoce zmiękną. Podawać z jogurtem naturalnym.



                                              Wpis bierze udział w akcji dżem dobry, pobudka.

środa, 22 października 2014

Omlet z kozim serem

Są takie dni, w których Ł. ogłasza, że kolację szykuje on a ja mam grzecznie czekać na efekt. Wczoraj też tak było, nie protestowałam przesadnie i z ciekawością czekałam na to, co zostanie mi podane. Ł. z zapałem zabrał się do pracy, ale z kuchni, zamiast odgłosów gotowania słyszałam tylko nerwowe stukanie w klawiaturę. Biedak pomylił przepisy, kupił nie to co trzeba i w popłochu szukał ratunku przeglądając przepisy i szukając co może stworzyć z tego, co kupił. Ostatecznie gotowaliśmy razem przygotowując pyszny omlet z kozim serem. Bardzo dobry pomysł na szybką i pyszną kolację na ciepło.

Składniki dla 2 osób:
4 małe ziemniaczki
4 jajka
1/2 koziego sera w roladce
śmietana 12%
cebulka dymka
szczypior
1 łyżka masła
sól, pieprz

Przygotowanie:
Piec rozgrzać do 150 stopni C.Ziemniaki ugotować i pokroić na czwórki. Do miski wbić jajka i doprawić solą i pieprzem. Dymkę posiekać i zeszklić na maśle następnie dodać do niej ziemniaki i lekko przesmażyć. Jaja mocno roztrzepać tak żeby masa była puszysta i wylać na patelnie. Następnie na omlecie rozłożyć plasterki sera i zrobić kilka kleksów ze śmietany. Na wierzch położyć szczypior. Całość wstawić do pieca na ok 10 minut, aż ser się roztopi. Podawać.


sobota, 18 października 2014

Drożdżowe rogaliki - w sobotę rozpieszczamy się od rana

Sobota jest po to, żeby długo pospać a po przebudzeniu jeszcze trochę poleniuchować. Żeby nieśpiesznie przygotować śniadanie, pyszną kawę i leniwie celebrować poranek, najprzyjemniejszy z całego tygodnia. W kapciach, piżamach, szlafrokach, dresach, grubych skarpetach i w towarzystwie  dobrej muzyki sączącej się z radiowych głośników snuć plany, przy okazji wcinając coś dobrego. No właśnie, nasze sobotnie poranki są niezwykłe a wisienką na torcie są śniadania. Tym razem na słodko. Pyszne drożdżowe rogaliki, trzeba im poświęcić trochę pracy, ale warto, szczególnie jeśli chcecie zaskoczyć swoich bliskich. Warto przygotować je dzień wcześniej. Świetne do kawy i porannej prasy lub książki. Uwaga są wciągające, szybko znikają!


Składniki:
1/2 kg mąki
5 dkg drożdży
3 jajka
2 łyżki cukru
1 cukier waniliowy
100g rozpuszczonego masła
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
dżem Łowicz z owoców leśnych

brązowy cukier

Przygotowanie:
Drożdże rozpuścić w odrobinie ciepłego mleka dodać do nich szczyptę cukru i mąki i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. W misce wymieszać mąkę, 2 jajka, cukier, cukier waniliowy, mleko i  rozpuszczone masło a następnie dodać rozczyn z drożdży. Ciasto wyrobić i uformować z niego placek z dziurą na środku. Do dużego garnka wlać ciepłą wodę i zanurzyć w niej placek, odczekać aż ciasto wypłynie na wierzch. Następnie wyjąć je z wody, ponownie zagnieść i odstawić do wyrośnięcia na ok 30 minut. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 180 stopni C.  Wyrośnięte ciasto podzielić na 4 kawałki. Każdy z nich rozwałkować na średniej grubości placek i przekroić na 4 części. Tak powstaną trójkąty, które zwiniemy w rożki. Na każdy kawałek ciasta nałożyć odrobinę dżemu Łowicz układając go blisko brzegu ciasta (tworzącego podstawę trójkąta). Następnie ciasto zwinąć w rulonik i wygiąć rogi tak by zbliżyć je do siebie. Tym sposobem powstaną ładne rogaliki, gotowe posmarować rozbełtanym jajkiem i posypać odrobiną brązowego cukru. Piec przez 30 minut pilnując żeby się zbyt mocno nie przypiekły. Zjadać z bliskimi delektując się śniadaniem!




                                              Wpis bierze udział w akcji dżem dobry, pobudka.

piątek, 17 października 2014

Kanapka Scooby Doo

Oglądaliście Scooby Doo? Jeśli tak to na pewno pamiętacie jak, prawie w każdym odcinku, Scooby ze swoim koleżką Kudłatym zajadali się czym popadnie a korzystając z okazji i chwilowej nieuwagi stwora, który ich gonił przygotowywali wielopiętrowe kanapki. Dzisiaj, z okazji tego że bez większych strat udało nam się szczęśliwe dobrnąć do piątku chciałabym Wam taką kanapkę zaprezentować. Z przyczyn oczywistych została nazwana kanapką Scooby doo :)

Składniki na 2 kanapki:
8 kromek pełnoziarnistego pieczywa tostowego
2 pomidory
6 liści sałaty rzymska
6 plastrów sera cheddar
pół czerwonej cebuli
zielone oliwki
6 plastrów boczki
łyżka majonezu
2 łyżki keczupu

Przygotowanie:
Cebulę i pomidory pokroić w plastry, oliwki przekroić na pół. Na suchej patelni usmażyć plastry boczku tak żeby zrobiły się chrupiące i odsączyć na ręczniku papierowym. Majonez wymieszać z keczupem tworząc sos. Na jedną kanapkę przygotować 4 kromki pieczywa - podpiec je w grillu lub na patelni. Kiedy się zarumienią na 3 kromkach położyć plastry sera i jeszcze przez moment podgrzewać aż ser się roztopi. Od tego momentu trzeba działać szybko żeby pieczywo nie stygło. Pierwszą kromkę posmarować sosem następnie położyć na nią sałatę, plastry pomidora, cebulę, boczek i oliwki. Czynność powtórzyć z dwiema kolejnymi kromkami ostatnią przykryć z wierzchu. Wbić 2 wykałaczki tak by kanapkę łatwiej było przekroić. Szybko przygotować drugą i zjadać !


czwartek, 16 października 2014

Frytki czyli gotowanie z jesienną chandrą

Jesień rozgościła się już chyba na dobre a co za tym idzie moja jesienna chandra ma się znakomicie. Wiele osób, w tym mój Ł., uważa, że to najpiękniejsza pora roku, ja do nich nie należę. Ostatnie słoneczne dni, ostatnie podrygi lata, ciepłego powietrza, błękitnego nieba i znowu trzeba się z tymi wszystkimi wspaniałościami pożegnać na bardzo, bardzo długo. Coraz częściej witają mnie ponure  mgliste poranki a po wyjściu z pracy załapuję się na resztkę dziennego światła. Wybaczcie ale ja nie umiem cieszyć się jesienią. Idealnym odwzorowaniem mojego szampańskiego nastroju jest moja lodówka, w której ostatnimi czasy króluje światło...

Wczoraj po powrocie do domu zorientowałam się, że naprawdę nie mamy nic do jedzenia poza ziemniakami, chwilowa niemoc zadecydowała o tym, że nie dam rady dojść do sklepu a jeśli nawet ta sztuka by mi się udała to na pewno nie zaserwuję mojemu Ł. cudownej kolacji. Nie tym razem. Więc zostałam tylko ja i ziemniaki, postanowiłam nieco je odczarować i usmażyć frytki. Do tego dwa dipy z żelaznych zapasów - jogurt bałkański mam w domu zawsze, czosnek też :). Chyba się udało, Ł. ucieszył się jak dziecko kiedy ogłosiłam, że na kolację jemy fryyyyyyyytkiiiiiii! Kto by pomyślał, że ziemniaków może być tyle frajdy, na dodatek jesienią..

Składniki dla 2 osób:
10 średniej wielkości ziemniaków
0,7 l oleju
keczup
majonez
jogurt bałkański
ząbek czosnku
sól

Przygotowanie:
Idealnie jeśli macie w domu frytownicę, jeśli nie użyjcie garnka. Olej rozgrzejcie do 170 stopni. Ziemniaki obierzcie i pokrójcie w słupki. Frytki smażcie około 8 - 10 minut aż staną się rumiane. W czasie smażenia przygotujcie dipy. Do jogurtu bałkańskiego wciśnijcie czosnek i lekko posólcie. Łyżkę majonezu wymieszajcie z 3 łyżkami keczupu. Gotowe!


niedziela, 5 października 2014

Pizza z figami i kozim serem

Cześć dzisiaj szybki wpis bo chcemy jeszcze skorzystać z pięknej pogody! Wczoraj na kolację zaserwowaliśmy sobie pyszną pizzę figową. Ciasto mamy już opracowane do perfekcji, przepis tutaj. Wczoraj skorzystałam z połowy proporcji bo chciałam mieć tylko jeden placek. Ł. od pewnego czasu udoskonala karmelizowaną czerwoną cebulę z octem balsamicznym i wczoraj wyszła mu obłędna. Kilka prostych składników 6 minut w piecu, na rozgrzanym kamieniu i kolacja gotowa. Idealnie!

Składniki na wierzch pizzy:
figa
1/2 roladki koziego sera
1 czerwona cebula
rukola
oliwa
łyżka masła
1 łyżka octu balsamicznego
1 łyżeczka cukru trzcinowego 

Przygotowanie:
Cebulę pokroić w plastry i zeszklić na rozgrzanym maśle następnie posłodzić i odrobinę posolić. Dodać ocet balsamiczny. Podgrzewać aż sos się zredukuje. Ciasto przygotować zgodnie z przepisem. Gotowy placek skropić oliwą na wierzch położyć pokrojoną w plastry figę, ser i równomiernie rozłożyć karmelizowaną cebulę. Wstawić do rozgrzanego pieca na kamień do pizzy na około 6 minut. Podawać posypane świeżą rukolą.


poniedziałek, 22 września 2014

Szwajcarska zapiekanka drwala

W tym roku w Szwajcarii w malowniczym miasteczku Brienz odbywały się mistrzostwa świata drwali. Szwajcaria zajęła chwalebne drugie miejsce a ja zainspirowana siłą drwali postanowiłam stworzyć taką zapiekankę żeby każdy facet się nią najadł. Ł. przetestował i zatwierdził, można podawać drwalom i nie tylko ;)


Składniki dla 2 osób:
1/2 kg ziemniaków
9 cieniutkich plastrów specka
kiść pomidorków koktajlowych
2 małe czerwone cebule
40 dag sera gruyer
świeży tymianek
świeży rozmaryn
2 ząbki czosnku
oliwa
sól

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni C. Ziemniaki obrać i pokroić w cienkie plastry. Cebulę pokroić w krążki a pomidorki w ćwiartki. Ser zetrzeć na grubych oczkach tarki. W Moździerzu utrzeć czosnek listki tymianku, rozmarynu dodać oliwy (ok 6-7 łyżek) i soli do smaku. Żaroodporne naczynie skropić oliwą i wyłożyć pierwszą warstwę ziemniaków, powinny lekko na siebie zachodzić, jak dachówka. Następnie wyłożyć na nie część cebuli (porozdzielajcie krążki palcami) trochę pomidorków polać 1/3 mikstury ziołowej z moździerza posypać 1/3 startego sera i przykryć plastrami boczku. czynność powtórzyć dwa razy tak żeby w sumie ułożyć trzy warstwy. Uwaga górnej warstwy NIE posypujcie serem! Na wierzch położyć jeszcze gałązki tymianku, przykryć folią aluminiową i piec 30 minut, po tym czasie folię należy zdjąć, posypać resztą startego gruyera i piec jeszcze 15 minut żeby całość ładnie się zrumieniła. Przed ostatecznym wyjęciem z pieca sprawdźcie czy ziemniaki są miękkie. Podawać ze szklanką maślanki!


                                     Wpis bierze udział w akcji szwajcarskie inspiracje. 

niedziela, 21 września 2014

Pasta z avocado i pistacji na orkiszowej bułeczce

O wiośnie już dawno zapomnieliśmy lato powoli odchodzi ale w mojej kuchni wciąż króluje zieleń. Dziś chciałabym zaproponować Wam pyszną i zdrową kanapkę, którą możecie zjeść w ramach popołudniowej przekąski i zastąpić nią słodkie niezdrowe przegryzki. Zielona bomba witaminowa na talerzu to jest to! Dodatki możecie zmieniać i na swoją kanapkę położyć to na co akurat macie ochotę. Pistacje są naturalnym źródłem białka, błonnika, zawierają fosfor magnez oraz nienasycone kwasy tłuszczowe, zbawienne dla naszego organizmu. W połączeniu z naturalnym masłem jakim jest awokado tworzą bardzo zdrowy duet. Przygotowanie pasty zajmie Wam 5 minut więc na co jeszcze czekacie? :)

Składniki:
dojrzałe miękkie avocado
1/3 papryczki chilli
opakowanie pistacji solonych felix
szczypta soli
łyżka oliwy
limonka
orkiszowe bułeczki
roladka koziego sera

Przygotowanie:
Awokado przekroić na pół wyjąć pestkę i wydrążyć miąższ. Pistacje obrać z łupinek i podprażyć na suchej patelni. Chili posiekać w drobną kosteczkę. Do malaksera wrzucić orzechy i drobno je zmiksować, następnie dodać awokado chili, sól, odrobinę oliwy i kilka kropli soku z limonki. Całość zmiksować na gładką pastę. Kozią roladkę pokroić w plastry, ser podsmażyć na suchej patelni tak żeby delikatnie się zrumienił. Bułeczki posmarować grubą warstwą pasty i na każdą z nich położyć krążek sera. 



  Wpis został wyróżniony w konkursie i akcji Popołudnie z Felixem.

piątek, 19 września 2014

Sałata z roladkami z mozzarelli

Dziś szybki przepis na średni głód. Wczoraj chciałam wykorzystać sałatę rzymską, która została mi po burgerach ale bałam się że zwyczajnie nie najem się kilkoma liśćmi zieleniny. Potrzebowałam jakiegoś treściwego dodatku. W lodówce znalazłam szynkę parmeńską i mozzarellę. Do tego pomidorki i moja ulubiona czerwona cebula. Grzanki skropione oliwą i posiłek gotowy.

Składniki dla 2 osób:
sałata rzymska - ilość według uznania
czerwona cebula
gruszka
pomidorki koktajlowe
plastry szynki parmeńskiej
mozzarella
kawałek bagietki lub innego pieczywa
oliwa
sos balsamiczny (użyłam figowego)

Przygotowanie:
Sałatę umyć, osuszyć i porwać na mniejsze kawałki. Cebulę pokroić w ładne krążki, to samo zrobić z gruszką (obraną lub nie). Pomidorki przekroić na pół i wszystko ładnie ułożyć na sałacie. Ser pokroić w niezbyt grube plastry i każdy z nich owinąć szynką parmeńską. Na patelni rozgrzać kropelkę oliwy i podsmażyć owiniętą mozzarellę. W tym samym czasie przygotować grzanki. Kiedy szynka ładnie się zrumieni wyłożyć na sałatę. Skropić odrobiną oliwy i sosu balsamicznego. Zjadać bo stygnie!



czwartek, 18 września 2014

Bułeczki drożdżowe i mini burgery

Temat domowego pieczywa znam słabo. Bezpiecznie czuję się jedynie przy pieczeniu chleba na pszennym zakwasie, przepis znajdziecie tutaj. Od paru ładnych miesięcy przymierzam się do zrobienia własnego zakwasu, na razie przygotowuję się merytorycznie czytając książkę Jeffreya Hamelmana "Chleb", To biblia dla każdego piekarza amatora i zawodowca. Sama jestem pod wrażeniem, że aż tyle można o chlebie napisać i to w sposób niemalże naukowy. Chleb na zakwasie jeszcze przede mną, wczoraj zabrałam się za szybkie drożdżowe bułeczki. Kiedy zobaczyłam je na zdjęciu, nie mogłam się oprzeć, wiedziałam, że muszę chociaż spróbować je upiec. No a jak już robię bułeczki to do czegoś trzeba je spożytkować, może by tak zrobić mini burgery? Po drodze do domu zrobiłam potrzebne zakupy i kolejne popołudnie upłynęło w kuchni. Efekt mnie zaskoczył, bo w połowie dodawania do siebie ciepłych składników musiałam lecieć w te pędy do sklepu, mój kochany Ł, nie raczył wspomnieć, że w lodówce nie ma jajek. W tym czasie drożdże dodane do ciepłego mleka zaczęły pracować, a nie tak miało być! Bałam się, że nic z tego nie wyjdzie, ale postanowiłam skończyć to co zaczęłam. Bułeczki urosły w piecu, wyszły puszyste z chrupiącą skórką :)

przepis pochodzi z tej strony.

Składniki na 12 bułeczek:
380 g mąki pszennej
1 jajko
200 ml ciepłego mleka
8 g świeżych drożdży
1 łyżka cukru
1 łyżka roztopionego masła
szczypta soli

Przygotowanie:
W dzieży miksera rozetrzeć palcami drożdże z cukrem, kiedy się rozpuszczą dodać ciepłe mleko, masło, dodać sól i całość wymieszać. Następnie dodać mąkę i wyrabiać ciasto. Ja użyłam do tego robota kuchennego z hakiem do wyrabiania ciasta. Ciasto powinno być gładkie, łatwo odchodzić od miski i nie kleić się do palców, kiedy uzyskacie taki efekt odstawcie misę w ciepłe miejsce, do wyrastania. Piekarnik rozgrzać do 185 stopni C. Wyrośnięte ciasto trzeba odgazować (cios karate powinien wystarczyć) a następnie formować średniej wielkości kulki i wykładać je na blaszkę pokrytą papierem do pieczenia. Gotowe bułeczki posmarować jajkiem rozbełtanym z odrobiną mleka i posypać np sezamem. Piec ok 25 minut, ja na ostatnie 5 minut włączyłam termoobieg.

Burgery przygotowałam według przepisu mojego Taty, znajdziecie go tu. Na 7 mini burgerów potrzebowałam 450g wołowiny, poza tym eksperymentujcie!



poniedziałek, 15 września 2014

Faszerowana perliczka z solanki

Moja Mama jest mistrzem świata, po prostu. Wczoraj przygotowała na obiad przepyszną perliczkę faszerowaną kaszą gryczaną i grzybami. Niebo w gębie i na talerzu. Perliczka moczyła się 12 godzin w solance dzięki czemu mięso było wilgotne i soczyste a do tego idealnie słone. Podana z pieczonymi ziemniaczkami smakowała obłędnie! Farsz z kaszy i grzybów perfekcyjnie dopełniał całość dania. Jeśli chcecie zaprosić kogoś bliskiego na niedzielny obiad ten przepis to strzał w dziesiątkę.

Składniki na 4 porcje
1 perliczka ok. 1,5 kg z podrobami 
200 g boczku wędzonego 
4 ząbki czosnku 
gałązka rozmarynu 
10 średniej wielkości ziemniaków

Farsz
ok. 100 g kaszy gryczanej
20 g leśnych grzybów suszonych
1 jajko
natka pietruszki 1/4 pęczka 
wątróbka z perliczki

Solanka
2 l wody
4 łyżki soli

Przygotowanie
Perliczkę umyć, oczyścić z pozostałości piór. Przygotować solankę, 4 łyżki soli rozpuścić w 2 litrach zimnej wody. Włożyć perliczkę i pozostawić na 12 godzin (po sześciu godzinach obrócić). Po wyjęciu perliczkę osuszyć, natrzeć czosnkiem utartym, ze świeżym rozmarynem. Ziemniaki obrać i obgotować. Perliczkę ułożyć na blaszce na gałązce rozmarynu, nafaszerować, spiąć wykałaczkami, obłożyć cieniutkimi plastrami boczku i piec około 1,5 - 2 godziny w temperaturze 180 stopni C. Po godzinie pieczenia do blaszki z mięsem dosypać ziemniaki. Po upływie 2 godzin mięso wyjąć z pieca i odstawić na 5 minut, żeby odpoczęło.

Przygotowanie farszu:
Grzyby leśne moczyć przez godzinę, po tym czasie ostrożnie zlać płyn, żeby odcedzić ewentualne drobinki piasku. Namoczone grzyby lekko posolić i ugotować do miękkości. Do ciepłego wywaru włożyć surową kaszę i odstawić na kilka godzin, żeby kasza napęczniała, nie gotować. Ugotowane grzyby posiekać razem z wątróbką i natką pietruszki, wbić do nich jajko, wymieszać z kaszą, doprawić świeżo zmielonym czarnym pieprzem i odrobiną soli.




środa, 10 września 2014

Koktajl na bazie mleka orzechowego dla pracusiów i nie tylko!

Regularne jedzenie jest bardzo ważne i wiem, że nie muszę Was do tego przekonywać. Myślę, że wszystkie biurowe pracusie znają to charakterystycznie burczenie w brzuchu koło godziny 16.00. Nasz żołądek przypomina, że o obiedzie już dawno zapomniał a do kolacji jeszcze daleko, dlatego warto przygotować sobie w domu coś, co uratuje nas od niechybnej śmierci głodowej. W mniej dramatycznej wersji od coraz głośniejszego i krępującego burczenia :) No dobrze  ale co zrobić kiedy nie mamy zbyt wiele czasu na przygotowanie czegoś pożywnego? Poranny pośpiech jest mi doskonale znany ale przy odrobinie chęci wszystko da się zrobić. Dzisiaj chciałabym zaproponować Wam pomysł na sycącą i zdrową przekąskę złożoną z gruszki malin i orzechów a tak właściwie mleka orzechowego.

Szczególnie ważne są migdały, dzięki którym dostarczycie swojemu organizmowi solidną dawkę wapnia i białka. Regularne spożywanie migdałów przyczynia się do obniżenia złego cholesterolu i podwyższenia tego dobrego. Jeśli to Was nie przekonuje to założę się, że wszyscy chcecie być zawsze piękni i młodzi.. i tu Was mam! Migdały to źródło substancji zwalczających wolne rodniki, które z kolei przyśpieszają starzenie się skóry.. Jak by nie było, garść migdałów niesie w sobie samo zdrowie a przygotowane z nich mleko będzie dobre również dla wegetarian lub osób z nietolerancją laktozy. Orzechy nerkowca i laskowe to dodatkowa bomba energetyczna, dzięki nim nasz mózg będzie odżywiony i będzie lepiej pracował. Czy ktoś z Was ma jeszcze jakieś wątpliwości czy wypróbować mój przepis?

Składniki:
150 g koktajlu orzechowego Felix
4 szklanki wody (200 ml)
1 dojrzała miękka gruszka
100 g malin (poza sezonem użyjcie mrożonych)

Przygotowanie:

Mleko:
Wieczorem przesypcie orzechy do miseczki i zalejcie je wrzątkiem, rano odlejcie wodę. Orzechy wrzućcie do blendera i dolejcie wodę, całość zmiksujcie. Następnie przecedźcie płyn przez sitko lub gazę. Masę możecie zachować i wykorzystać do ciasteczek, powstały płyn to nasze mleko.

Koktajl:
Mleko przelać do blendera i dodać do niego maliny oraz obraną i pokrojoną gruszkę. Całość zmiksować. Jeśli musicie ją dosłodzić sugeruję dodać 2 daktyle lub odrobinę brązowego cukru. Przelać do słoiczków i zabrać do pracy, albo wypić na miejscu!




                                             Wpis bierze udział w akcji Popołudnie z Felixem.

niedziela, 7 września 2014

Rostbef długo pieczony

Rostbef to nie jest łatwa sprawa, niestety najwięcej zależy nie od nas a od mięsa, czasem zdarza się taki pechowy kawałek, który wydaje się piękny a po wyjęciu z pieca jest po prostu twardy. Najlepiej mieć swoje miejsce, gdzie kupicie sprawdzoną i dobrej jakości wołowinę, która nie potrzebuje wiele, jej smak broni się sam. Trzeba uważać, żeby go nie zniszczyć masą niepotrzebnych dodatków czy sosów. Przepis, który chcę Wam zaproponować wyciąga z mięsa to co w nim najlepsze. Rozmaryn i czosnek dają całości kopa, ale to wołowina gra pierwsze skrzypce przez cały czas. Zdradzę Wam sekret na przygotowanie idealnego, różowego w środku rostbefu, który i na ciepło, i na zimno będzie wspaniale smakować. Szczerze mówiąc już nie mogę doczekać się mojej jutrzejszej kanapki do pracy, mmm...


Składniki:
1 kg rostbefu z kością
2 duże ząbki czosnku
gałązki rozmarynu
olej słonecznikowy
sól, pieprz

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 80 stopni C. Rostbef doprawić solą i świeżo mielonym pieprzem. Mięso obsmażyć ze wszystkich stron. Z gałązki rozmarynu oberwać listki i utrzeć je razem z czosnkiem w moździerzu a następnie natrzeć obsmażone mięso. Na kratce piekarnika rozłożyć gałązki rozmarynku a na niej kością do spodu położyć rostbef. Pod kratką postawić brytfankę, żeby nie zabrudzić piekarnika. Bardzo ważne jest to żeby piec był całkowicie rozgrzany, przed wstawieniem mięsa. Piec 4 godziny, po tym czasie rostbef należy wyjąć i owinąć folią aluminiową. Odłożyć na 5- 10 minut żeby odpoczął. Gotowe!

P.S. Z kieliszkiem domowej nalewki smakuje jeszcze lepiej.. 


środa, 3 września 2014

Carpaccio z buraka

Zdrowe, smaczne i łatwe w przygotowaniu czego chcieć więcej? Mowa o carpaccio z buraka. Prezentuje się bardzo efektownie i smakuje wyśmienicie, zadowoli podniebienia zarówno jaroszy jak i zagorzałych mięsożerców. Z resztą nie będę zachwalać, po prostu spróbujcie sami je przyrządzić a nie będziecie rozczarowani. Nam zasmakowało tak bardzo, że mam je dzisiaj w swoim lunchboxie :)

Składniki dla 2 osób:
2 średniej wielkości buraki
pestki dyni
kapary
rukola
oliwa
ząbek czosnku
szczypta soli
ser dojrzewający np parmezan, pecorino, grana padano

foliowe worki do pieczenia

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni C. Buraki umyć włożyć do torby (pamiętajcie żeby ją nakłuć) i piec przez godzinę. Kiedy ostygną obrać je ze skórki - powinna właściwie sama odchodzić i pokroić je w cieniutkie plasterki. Burakowe plastry ułożyć na talerzu, do oliwy (ilość wg uznania) wcisnąć ząbek czosnku delikatnie posolić, zamieszać i polać buraki. Na każdy talerz wyłożyć po kilka kaparów, tyle ile lubcie. Pestki dyni podsmażyć na suchej patelni i posypać nimi carpaccio. Na wierzch wyłożyć rukolę i zetrzeć odrobinę sera. 


poniedziałek, 1 września 2014

Swiss grzanka z sałatką z cukinii

Kuchnia szwajcarska to niezła zagwozdka, oczywiście pierwsze co przychodzi mi na myśl to jakże oryginalne raclette i fondue. Jednak Szwajcaria to o wiele więcej, to mieszanka kultur i kulinarnych inspiracji pochodzących z państw i regionów, z którymi graniczy. Trochę włoska i tym samym śródziemnomorska, trochę austriacka, alpejska. Jednocześnie kuchnia Szwajcarii to kuchni ludzi gór, więc musi być pożywna i treściwa właściwie nie ma w niej miejsca na dania fit i light. 

Pomysł na potrawę, którą chcę Wam zaprezentować powstał z połączenia klasycznych szwajcarskich produktów ze szczyptą włoskich smaków. Grzanki są pyszne, namoczenie ich w winie spowodowało, że są chrupiące a jednocześnie delikatne. Gałka muszkatołowa przypomina o smaku fondue a speck nadaje całości słonego smaku. Dla zrównoważenia ciężkich grzanek zdecydowałam się na cukinię i mozzarellę. Dressing z cytryny podkręcił jej orzeźwiający smak a chili nadało charakteru. Zapraszam Was do bliższego poznania tego niezwykle udanego duetu.


Składniki na 4 porcje;
1 mała bagietka korzenna
150g sera gruyer
6 plastrów specka
1 jajko
kieliszek białego wytrawnego wina
5 łyżek oliwy
kwaśna śmietana
szczypiorek
1 ząbek czosnku
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta pieprzu

1 cukinia
1 opakowanie kulek mozzarella
1/3 papryczki chili
sok z 1/2 cytryny
2-3 łyżki oliwy
sól, pieprz

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni C. bagietkę kroimy na pół  i w poprzek tak by powstały 4 kromki. Na Suchej patelni grillowej lekko podpiekamy pieczywo. Ser ścieramy na tarce (na małych oczkach) i przesypujemy do miski. Następnie dodajemy do niego drobniutko posiekany speck, wbijamy jako i doprawiamy szczyptą pieprzu i gałki muszkatołowej. Jeśli masa jest za gęsta możecie dolać odrobinę wina.  Grzanki moczymy w miseczce z białym winem. Nie za długo żeby za bardzo nie rozmiękły. Do małego naczynia wlewamy oliwę i wyciskamy ząbek czosnku, doprawiamy odrobiną soli i smarujemy nią grzanki. Całość wstawiamy do pieca na około 10 minut - aż zarumienią się z wierzchu. w czasie obieramy cukinię ze skóry i obieraczką tniemy ją na długie cienkie wstążki. Na dnie talerza przygotowujemy dressing, oliwa plus sok z cytryny, pieprz i sól. Papryczkę siekamy w drobne plasterki i razem z paskami cukinii wykładamy na talerz z dressingiem. dodajemy kulki mozzarelli i i delikatnie mieszamy. Grzanki podajemy z sałatką, kwaśną śmietaną i szczypiorkiem.



Wpis bierze udział w akcji szwajcarskie inspiracje. 

piątek, 29 sierpnia 2014

Poproszę pączki z wątróbką

Stacjonując na Mazurach zrobiliśmy kilka ciekawych wypadów między innymi do Wilczego Szańca, nigdy tam nie byłam aż dziwne, że nie załapałam się na żadna szkolną wycieczkę.Tym bardziej nie mogłam przepuścić okazji żeby odwiedzić to miejsce. Do celu dojechaliśmy mniej więcej na godzinę 11.00 i w zasadzie rzutem na taśmę udało nam się zaparkować. Na drodze dojazdowej robi się duuuuuuży korek, który w pewnym momencie już tylko rośnie, dlatego warto wstać wcześniej niż pół dnia spędzić w samochodzie. Na wjeździe do parkingu pobierana jest opłata, w naszym przypadku 40 zł (30 zł za bilety i 10 zł za parking) i zostajemy skierowani w stronę wolnych miejsc. Znowu mieliśmy szczęście, bo pierwszy parking znajduje się na betonowej płycie, która w ciągu dnia zamienia się w gorącą patelnię, kiedy ten się zapełni auta kierowane są na drugi leśny parking. Stanęliśmy w cieniu drzew, więc samochód nie nagrzał się w środku. Idąc w stronę wejścia można dołączyć się do grup, które zbierają przewodnicy ale my postanowiliśmy działać na własną rękę. Jeszcze tylko mapka żeby nie zabłądzić i można zwiedzać. Porośnięte mchem bunkry wyglądają przygnębiająco ale ogrom całego obiektu robi wrażenie. Spacer zajmuje nam dobre 1,5 godziny chociaż to tylko 2 kilometry.






Wilczy Szaniec leży rzut beretem od Kętrzyna, więc na obiad wybraliśmy się do Zajazdu pod Zamkiem. Kto z Was śledzi Kuchenne Rewolucje ten wie, że w jednym z sezonów zawitała tam Magda Gessler. Miejsce rozsławiły pączki z nadzieniem z wątróbki, nie było mowy żeby go nie odwiedzić. Szczęście znowu dopisało i zajęliśmy ostatni wolny stolik. Na przystawkę zamówiliśmy pączki (9zł) na danie główne Ł. wybrał żeberka  w sosie miodowym z kaszą gryczaną (26zł) a ja filet z okonia z opiekanymi ziemniaczkami (32zł). Pączki pojawiły się szybko, stanowisko do smażenia znajduje się na dworze i można tam kupić tylko pączki nie siadając w restauracji. Co do smaku..kolejne fantastyczne zaskoczenie, jak ja lubię takie niespodzianki! Farsz wyśmienity ale musicie uwierzyć mi na słowo, że połączenie wątróbki puszystego pączkowego ciasta, cukru pudru i parmezanu działa, i to dobrze. Rozochoceni pączkami czekaliśmy na resztę.Czekaliśmy i czekaliśmy... aż pojawiły się żeberka. Pani kelnerka powiedziała, że zaraz przyniesie moją rybę ale muszę jeszcze chwilę poczekać za co przeprosiła. Niestety przez tą "chwilę" Ł. zdążył zjeść swoje danie.. Mój okoń był rozczarowujący. Banalne i nudne jedzenie, aż przykro było mi patrzeć na talerz. Poza tym moje ziemniaczki miały być opiekane a były obsmażone.. wiem, bo smażyły się tu gdzie pączki, poza tym smak był zupełnie inny. Klapa. Ł. zjadł żeberka ze smakiem ja też próbowałam i niczego im nie brakowało. Myślę, Zajazd pod Zamkiem warto odwiedzić i spróbować pączków bo są niezwykłe. Co do reszty, poprawnie ale bez rewelacji, aha jeszcze lemoniada była pyszna ;)