sobota, 12 grudnia 2015

Rozgrzewający bulion z kaczki na sposób orientalny z pierożkami

Grudzień to taki miesiąc, że jedyne o czym marzę to zaszyć się pod kocem z dobrą książką i herbatą. I mimo tego, że zima w tym roku nie jest sroga to i tak rozgrzewający bulion dobrze wszystkim zrobi :) Wierzcie mi, że warto się trochę pomęczyć w kuchni żeby potem zjeść coś pysznego!

Składniki na bulion:
2,5 l wody
porcja rosołowa kaczki
25 dag szpondru
włoszczyzna
1/2 dużej cebuli
kawałek imbiru (ok 3 cm)
łodygi kolendry i zielonej pietruszki
1 nieobrany ząbek czosnku 
1 łyżka sous sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka cukru brązowego
sól
pieprz w ziarnach

Dodatkowo:
chili 
liście kolendry
dymka

Składniki na pierożki:
2 szklanki mąki
1 jajko
1/2 szklanki ciepłego mleka
szczypta soli

szponder z bulionu 
mięso kaczki z bulionu
4 białe kiełbasy
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki anyżu
1 ząbek czosnku czosnek
dymka
kolendra
sól, pieprz

Przygotowanie bulionu:
Do garnka z wodą włożyć kaczkę i szponder, doprowadzić do wrzenia i zszumować. Cebulę, imbir i  czosnek przypalić nad gazem i dodać do bulionu razem z łodygami kolendry i pietruszki. Wywar doprawić solą i pieprzem i gotować na wolnym ogniu do miękkości mięsa (ok 1,5 godziny).  Gotowy bulion przecedzić przez sito (mięso odłożyć do pierożków) i dodać sos sojowy, sos rybny i cukier - całość wymieszać.

Pierożki:
Ciasto zagnieść i odłożyć żeby odpoczęło. Mięso z gotowania bulionu zmielić i dodać do niego mięso wyjęte z białej kiełbasy. Doprawić solą, pieprzem, cynamonem oraz anyżem. Ząbek czosnku wycisnąć do farszu. Dodać liście kolendry i pietruszki, całość dobrze wymieszać. Ciasto cienko rozwałkować wycinać z niego kółka napełniać farszem i zawijać tak jak uszka. (Sposób znajdziecie tutaj). Pierożki gotować 5 minut od wypłynięcia i podawać zalane gorącym bulionem z odrobiną świeżo posiekanego chili. Rrrrrozgrzewające!



sobota, 5 grudnia 2015

Czekoladowo-pomarańczowe ciasto bezglutenowe

Jutro Mikołajki więc z tej okazji trzeba zjeść coś pysznego i koniecznie coś czekoladowego! Zupełnie przy okazji ciasto jest bezglutenowe więc będzie mogło cieszyć swoim smakiem również alergików. No to już, raz, raz śmigajcie do sklepu i pieczemy!

Składniki:
2 pomarańcze (około 75 dag)
200 g zmielonych migdałów
6 całych jajek
5-6 łyżek kako
 200 g cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
słoik dżemu morelowego

Przygotowanie:
Umyte pomarańcze w całości wrzucić do wrzątku, gotować 75 minut i pozostawić do całkowitego ostygnięcia. Następnie owoce razem ze skórką zmiksować na gładką pulpę, dodać pozostałe składniki (migdały, jajka, kakao, cukier, proszek do pieczenia, sodę) i wymieszać łyżką. Na koniec całość zmiksować 2-3 pulsacjami żeby zbyt nie napowietrzyć ciasta. Okrągłą formę (24 cm) natłuścić masłem i wylać ciasto. Piec w 180 stopniach przez 45-50 minut - do suchego patyczka. Na koniec ciasto przekroić na dwa blaty i przełożyć dżemem.
Podawać z cukrem pudrem lub polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa:
2 łyżki masła
2-4 łyżki cukru
2 łyżki kakao
2 łyżki śmietany 18%

W rondelku rozpuścić masło, cały czas energicznie mieszają dodać cukier i kakao. Gdy składniki się połączą chwilkę pomieszać, zdjąć z ognia i dodać 2 łyżki śmietany. Po przestudzeniu nakładać na ciasto.




niedziela, 15 listopada 2015

Spaghetti carbonara

Carbonara to kolejne dobrodziejstwo, z którego możemy korzystać dzięki włochom. Kilka składników ale połączonych w taki sposób, że z na pozór prostego dania można stworzyć coś naprawdę wykwintnego. I uwaga, bardzo łatwo je zepsuć, wystarczy  tylko, że z jajka się zetną i zrobi się z nich jajecznica a nie bajecznie gładki i kremowy sos. To właśnie dlatego dobrze przygotowana carbonara nie potrzebuje ulepszaczy w postaci śmietany, wystarczą same żółtka i pyszny sos gotowy. Ale nie zrażajcie się, wystarczy się skupić i sukces murowany!

Składniki dla 4 osób:
4 żółtka
1 opakowanie makaronu spaghetti
150 g boczku wędzonego
2 duże ząbki czosnku
natka pietruszki
60 g tartego pecorino lub parmezanu
oliwa
sól, pieprz

Przygotowanie:
W dużym garnku zagotować osoloną wodę. Kiedy zacznie wrzeć dodać do niej makaron i ugotować al dente. Boczek, czosnek i pietruszkę drobno posiekać. Żółtka oddzielić od białek i roztrzepać widelcem. Kiedy makaron będzie już prawie gotowy, na patelni rozgrzać oliwę (ok 3 łyżek) i przez minutę podsmażać na niej boczek, następnie dodać czosnek i jeszcze chwilę wszystko razem smażyć. Ugotowany makaron przełożyć z garnka na patelnię i dodać kilka łyżek wody z gotowania. Następnie posypać połową startego sera, dodać świeżo mielony pieprz i energicznie wymieszać. Zdjąć patelnię z gazu i dodać roztrzepane żółtka, cały czas mieszając żeby nie zrobiła się jajecznica. Żółtka mają pokryć makaron i stworzyć gładki sos. Na koniec posypać natką pietruszki a po wyłożeniu na talerze, resztą startego sera.



niedziela, 25 października 2015

Makaron z fetą i szpinakiem

Dzisiaj danie mało wyszukane, na szybki obiad, kiedy nie chce Wam się spędzić w kuchni zbyt dużo czasu. Tak było właśnie ze mną, to chyba ta zmiana czasu i to, że już o 15.00 świat stał się szary, odebrała mi wenę i chęci. Po 15 minutach stania w sklepie pośród warzyw i owoców miałam w głowie zupełną pustkę i wtedy Ł. zaproponował "a może szpinak?". Z braku laku może być szpinak... Nie żebym miała coś przeciwko, wręcz przeciwnie bardzo szpinak lubię ale dzisiaj jest dzień na "nie", więc entuzjazmu nie było. Finalnie wyszło pyszne, szybkie i sycące danie, w sam raz na obiad. Z pełnym żołądkiem nawet taki ponury dzień zaczyna nabierać kolorów :)

Składniki dla 2 osób:
1 paczka świeżego szpinaku baby
100 g fety
2 ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
ulubiony makaron
oliwa
łyżka masła
sól, pieprz

Przygotowanie:
Makaron ugotować al dente. W tym samym czasie na patelni rozgrzać oliwę z masłem i wrzucić na nią umyte liście szpinaku. Kiedy szpinak się skurczy lekko go posolić, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i sok z cytryny. Po chwili dodać fetę i dokładnie wymieszać do połączenia. Na koniec na patelnię dodać ugotowany makaron i delikatnie wymieszać ze szpinakiem.


poniedziałek, 19 października 2015

Jabłkowe kwiaty

Jakiś czas temu internet wypełnił się filmikami pokazującymi jak przygotować prosty, ale efektowny (żeby nie powiedzieć efekciarski ;) ) deser, czyli ciastka w kształcie róży. Jak dla mnie, to lekka tandeta, ale poczułam, że wyzwanie zostało rzucone i jak wszyscy to ja też! W ubiegły weekend nadarzyła się okazja, żeby przetestować swoje umiejętności. Szybki rzut oka na przepisy w sieci i już wiedziałam, że zrobię po swojemu, bo ja oczywiście chciałam szybko, bez zbędnych ceregieli. Do wyjścia z domu miałam tylko godzinę, więc pominęłam moczenie jabłek w wodzie. Potem okazało się, że w lodówce nie ma dżemu brzoskwiniowego, który przecież „był tam na 100%” więc musiałam się obyć bez tego składnika. Tym sposobem powstały mini szarlotki z ciasta francuskiego ;)
Składniki na 12 ciastek:
3 antonówki
6 małych płatów ciasta francuskiego
50g masła
8 łyżek brązowego cukru
2 łyżeczki cynamonu
Sok z cytryny
Mąka do podsypania
 
Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Masło rozpuścić w rondelku, jabłka pokroić na ćwiartki a następnie w cieniutkie plasterki. W miseczce wymieszać cukier z cynamonem. Płaty ciasta delikatnie rozwałkować podsypując mąką i posmarować masłem. Każdy płat przeciąć wzdłuż na 2 paski. Na dłuższym brzegu ciasta „na zakładkę” ułożyć plastry jabłka i posypać mieszanką cukru i cynamonu. Następnie złożyć ciasto, tak żeby przykryć jabłka. Tak powstały długi pasek zwinąć w ślimaka i włożyć do formy na muffinki. To samo zrobić z kolejnymi kawałkami ciasta i piec przez 30 – 40 minut. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.



wtorek, 22 września 2015

Faszerowane kwiaty cukinii

Nie wiem czy można jeszcze je kupić, ale u mnie na działce kwiatów cukinii jest jeszcze mnóstwo. W minione wakacje miałam okazję po raz pierwszy ich spróbować i od tej pory myślałam tylko o tym, żeby przygotować je samodzielne. Nafaszerowane aksamitnym serkiem i usmażone w tempurze.   Ponieważ kwiatów mam pod dostatkiem nie pozostało mi nic innego jak wziąć się do roboty, wyszły obłędne!

Składniki:
10 kwiatów cukinii
250g serka ricotta
50g startego na drobnych oczkach parmezanu
3 listki szałwii
sól, pieprz
1/2 szklanki mąki
woda gazowana
olej

Przygotowanie:
Na początku sprawdzić czy w kwiatach nie urzędują nieproszeni goście. Następnie do ricotty dodać parmezan, drobno posiekaną szałwię, sól i pieprz. Wszystko wymieszać. Kwiaty napełniać farszem i zamykając delikatnie skręcić płatki na czubku, żeby farsz nie wypływał. Każdy kwiat obtoczyć w mące. Ciasto do tempury przygotowywałam na oko, powinno być dosyć gęste (jak na racuchy). Do 1/2 szklanki mąki dodałam szczyptę soli i dolewałam wody gazowanej, cały czas mieszając, do uzyskania pożądanej konsystencji. Kwiaty należy maczać w cieście i smażyć na mocno rozgrzanym oleju aż ciasto stanie się złote. Zjadać gorące!





niedziela, 13 września 2015

Placuszki z kaszy jaglanej z borówkami

Wszystko co dobre szybko się kończy, niestety. Nasz trzytygodniowy urlop też dobiegł końca a na myśl o nadchodzącym poniedziałku wcale nie robi mi się wesoło. Dlatego już od samego rana rozmyślałam co tu zrobić, żeby chociaż trochę odczarować tą ponurą niedzielę. Najlepiej zacząć od czegoś pysznego na śniadanie. W lodówce czekały maliny i borówki więc wybór był prosty, będą placki. Zaraz, zaraz, ale przecież nie mam maślanki...ale za to w pogotowiu czeka kasza jaglana, śniadanie będzie później, bo kaszę trzeba ugotować, ale grunt, że będzie :)

Ciasto na placuszki przygotowywałam moją ulubioną metodą "na oko" ale postaram się podać dobre proporcje.

Składniki na 12 placuszków:
1 szklanka kaszy jaglanej
2 szklanki mleka
1 jajko
ok 4-5 łyżek mąki
1 łyżka cukru waniliowego
borówki, maliny
olej
sól 

Przygotowanie:
Kaszę uprażyć na suchej patelni wypłukać 3 razy i ugotować w mleku (lekko posolić). Następnie zmiksować ją na gładką masę. Wbić jajko i dodać mąkę, cukier oraz borówki. Ciasto wymieszać uważając żeby nie zgnieść owoców. Patelnię rozgrzać posmarować odrobiną oleju i usmażyć, na złoto, placki. Podawać ze świeżymi malinami.



środa, 12 sierpnia 2015

Duńska kanapka smørrebrød z piwem Porter

Jeśli chcecie przygotować coś szybkiego do przekąszenia a zarazem coś efektownego to powinna się Wam spodobać moja dzisiejsza propozycja. Dania słynie z niezwykle ciekawych i fantazyjnych kanapek smørrebrød a dzisiejszy przepis będzie wariacją na ich temat. Do moich smørrebrød użyję krewetek marynowanych w ostro kwaśnym sosie z papryczki i limonki. Przygotowanie całości, zajmuje naprawę niewiele czasu, ale oczywiście im dłużej będą marynować się składniki, tym smaczniejsze będą :) Najlepszym towarzyszem tych skandynawskich smakołyków będzie piwo Porter, którego słodki posmak idealnie podkreśli to, co w owocach morza najlepsze. Nie martwcie się, nie będzie nudno, ostra papryczka habanero podkręci smak dania.

Składniki na 2 kanapki:
8 surowych krewetek tygrysich
4 plastry boczku surowego parzony
2 żytnie bułeczki lub żytni chleb
jogurt grecki lub bałkańki
1 butelka Angielskiego Portera
1/2 papryczki habanero
1 ząbek czosnku
sok z 1/2 limonki
5 łyżek oliwy
świeża mięta
świeża kolendra
sól, pieprz cytrynowy

Przygotowanie:
Krewetki należy obrać z pancerzy i wrzucić do miski. Papryczkę i czosnek posiekać i dodać do krewetek. Następnie dolać do nich oliwę, sok z limonki i posiekane liście kolendry oraz mięty. Całość posolić i popieprzyć. Dobrze wymieszać, tak żeby marynata pokryła mięso i odstawić. Na patelni grillowej pogrzać przekrojone na pół żytnie bułeczki. Każdą z krewetek owinąć 1/2 plasterka boczku i obsmażyć na grillowej patelni. Po przewróceniu ich na drugą stronę, na patelnię wylać marynatę, która pozostała w misce. Podgrzane chlebki posmarować cienką warstwą jogurtu greckiego na wierzch wyłożyć gorące krewetki i pospać porwanymi listkami mięty i kolendry. Podawać ze szklanką piwa Porter.





  Wpis bierze udział w akcji "Kulinarne inspiracje z Love Beer"

Kulinarne inspiracje z Love Beer

środa, 5 sierpnia 2015

Tagliatelle z cukinią

Cukinię odkryłam niedawno. Oczywiście znałam to warzywo, bo często pojawiało się w kuchni u mojej mamy no i na działkowej grządce, ale sama za nią  nie przepadałam. To już kolejny przykład i dowód na to, że z wiekiem smak się zmienia. W zeszłym roku zrobiłam z cukinii sałatkę, możecie znaleźć ją tutaj, a potem to już jakoś poszło. Przede wszystkim przestałam jej unikać a potem zaprosiłam do swojego jadłospisu. Dzisiaj zapraszam Was na szybki makaron z cukinią i serem pleśniowym, dzięki któremu danie nie jest mdłe, ser przyjemnie zaostrza smak ;)

Składniki na 2 porcje:
4 gniazda makaronu
1 mała cukinia
15 dag sera z niebieską pleśnią
20 ml śmietanki 18%
1 ząbek czosnku
2 łyżki oliwy

Przygotowanie:
 Cukinię przekroić na pół i łyżką wydrążyć pestki a następnie pokroić ją w średniej wielkości kostkę. Makaron ugotować w osolonej wodzie. W tym czasie na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć na niej pokrojony w plasterki czosnek a po chwili dodać cukinię. Smażyć ją ok 3-4 minuty, po tym czasie dodać pokruszony ser i śmietankę. Podgrzewać aż ser się rozpuści a sos stanie się kremowy. Dodać makaron i podawać.



wtorek, 4 sierpnia 2015

Koktajl z melona

Wysokie temperatury znowu dają się wszystkim we znaki, dlatego dzisiaj mam dla Was coś orzeźwiającego. Koktajl z melona i banana. Mocno schłodzony jest idealny na upał, szklanka takiego koktajlu z powodzeniem zastąpi kolację albo drugie śniadanie :)

Składniki na 2 duże szklanki:
1 melon
2 banany
1/2 cytryny
świeża mięta
lód

Przygotowanie:
Owoce obrać ze skóry, z melona wydłubać pestki i pokroić w kostkę. Z cytryny wycisnąć sok. Do malaksera dodać pokrojone owoce i zmiksować. Następnie dodać sok z cytryny, listki mięty i pokruszony lód. Całość jeszcze raz delikatnie zmiksować, podawać zimne!




niedziela, 26 lipca 2015

Tagliatelle z kurkami

Kolejny kurkowy sezon. A jak kurki to oczywiście makaron. Tym razem z lekkim sosem z odrobiną białego wina, które podkręca ostrość żółtych grzybów. Przygotowanie tego dania trwa tyle, co ugotwanie makaronu, więc w mniej niż 15 minut możecie delektować się pysznymi smakami. Do dzieła!

Składniki dla 2 osób:
4 gniazda makaronu tagliatelle
30 dag kurek
100 ml białego wytrawnego wina
parmezan
6 łyżek oliwy dobrej jakości
1 ząbek czosnku
sól,pieprz

Przygotowanie:
Kurki umyć i delikatnie osuszyć papierowym ręcznikiem. Do gotującej się, osolonej wody wrzucić makaron. Czosnek obrać i pokroić w cienkie plasterki, podsmażyć na rozgrzanej oliwie. Następnie dodać kurki i smażyć aż staną się miękkie (5-7 minut). Dolać wina i jeszcze przez chwilę dusić grzyby. Kiedy makaron się ugotuje dodać go na patelnię do kurek. Całość wymieszać, posypać płatkami parmezanu i podawać.



sobota, 18 lipca 2015

Monini - odkrywaj mistrzowskie smaki: relacja z udziału w Warsztatach Mistrzów w Akademii Kulinarnej Whirlpool cz.2. Gotowanie!

W drugiej części dnia teorię zamieniliśmy na praktykę, bogatsi o nową wiedzę przystąpiliśmy do gotowania. Marco Ghia, który prowadził warsztaty od razu przeszedł do rzeczy czyli podziału pracy. Nikogo nie trzeba był specjalnie namawiać więc po chwili każdy z nas miał co robić. Mnie trafiła się fucha na warzywach, wszystko miało być pokrojone w równą kosteczkę :) Na początku przygotowaliśmy owocową sałatkę z truskawek, jagód i malin, doprawioną oliwą GranFruttato oraz malinową glassą balsamiczną.


Misa z owocami powędrowała do lodówki a my zajęliśmy się tatarem z łososia. Rybę należało pokroić w cienkie paski a następnie w drobną kosteczkę uważając żeby z delikatnego mięsa nie zrobić miazgi. Łosoś został doprawiony solą, pieprzem, skórką oraz sokiem z cytryny, oliwą Bios oraz pietruszką. Tak przygotowany dołączył do owoców.



Kiedy na kuchennym pulpicie pojawił się tuńczyk, w duchu, aż podskoczyłam z radości. Stek z tuńczyka to jest to! Do ryby, Marco wybrał oliwę Classico, na której obsmażył plastry mięsa, każdy z nich delikatnie soląc i pieprząc. Po zdjęciu ostatniego kawałka z patelni, na ten sam tłuszcz, trafiła pokrojona w piórka cebula, która dusiła się kilkanaście minut. Kiedy cebula odpowiednio zmiękła przełożyliśmy ją do miski, w której czekał tuńczyk i dokładnie przykryliśmy nim rybę.





Gdy już uwinęliśmy się z tuńczykiem przyszedł czas na zjedzenie przystawki. Chyba nie tylko ja byłam już strasznie głodna, bo jedliśmy w ciszy a tatar  z łososia zniknął ekspresowo! Kolejnym daniem do przygotowania była pasta a'la risotto. Niestety, ten etap mnie ominął, bo miałam niezwykle odpowiedzialne zadanie przy ziemniakach, które miały być dodatkiem do tuńczyka. A tak poważnie, to pilnując żeby za bardzo się nie podsmażyły parę razy rzuciłam okiem w stronę Marco. Makaron był gotowany w bulionie, tą samą techniką, którą stosuje się przy risotto. Kiedy wchłonął płyn, dolewano do niego kolejną partię. Dodatkowo, po podsmażaniu składników czyli: bakłażana, selera (bulwy i naci), cukinii i pieczarek, patelnia po smażeniu była deglasowana a płyn dodawany do makaronu, dzięki czemu nie zmarnowała się ani odrobina smaku. Na sam koniec do makaronu dodaliśmy solidną porcję parmezanu i od razu usiedliśmy do jedzenia.




Przyznam szczerze, że po zjedzeniu połowy makaronowej porcji czułam się już najedzona a przed nami było jeszcze jedno danie i deser! Tuńczyka jedliśmy lekko ciepłego w towarzystwie ziemniaczków podsmażonych i ugotowanych w soku z cytryny - genialne. Marco zdradził nam, że na Sycylii to danie często jada się zimne, wyciągnięte prosto z lodówki, szczególnie w wyjątkowo upalne dni.

Kiedy już myślałam, że nic już w siebie nie wcisnę zabraliśmy się za deser. Owocowa sałatka "przegryzła" się w lodówce a Marco uruchomił sorbetierę i zaczął kręcić lody :) Po około 30 minutach lodowy deser stał przede mną. Co było w nim niezwykłego? Oczywiście oliwa! Tak, jedliśmy lody z oliwą i wiecie co? To było pyszne. Nie, nie to było niesamowicie pyszne! Uwielbiam takie momenty, w których smak tak bardzo mnie zaskoczy, że przez małą chwilę nie wiem co myśleć. To właśnie było to, smak lodów w połączeniu z pysznymi owocami był olśniewający! Wspaniały finał i bomba kulinarnych doznań na koniec cudownego dnia.




Warsztaty były świetną przygodą i wyprawą we włoskie smaki. Już myślę o tym, żeby to powtórzyć, a oliwę wybieram bardzo uważnie :)

niedziela, 12 lipca 2015

Monini - odkrywaj mistrzowskie smaki: relacja z udziału w Warsztatach Mistrzów w Akademii Kulinarnej Whirlpool cz.1. Testowanie oliwy!

W ubiegły piątek miałam niezwykłą przyjemność uczestniczyć w warsztatach kulinarnych zorganizowanych przez firmę Monini Polska oraz Akademię Kulinarną Whirlpool. Udział w warsztatach był nagrodą za wygraną w konkursie "Monini - odkrywaj mistrzowskie smaki!". (Zwycięski przepis na tapas z chipsami z chorizo i marynowaną fetą znajdziecie tutaj.) Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją relacją z tego wydarzenia. 


Przede wszystkim, muszę podkreślić, że były to pierwsze warsztaty kulinarne, w jakich brałam udział, więc zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ale kiedy tylko przekroczyłam próg akademii poczułam, że będzie ciekawie. Warsztaty rozpoczęły się krótkim wstępem dotyczącym historii marki Monini. Muszę przyznać, że kilka informacji mnie zaskoczyło. Przede wszystkim nie sądziłam, że firma zatrudnia zaledwie 100 osób, uważam, że nie jest to dużo biorąc pod uwagę jej międzynarodowy zasięg. Ponad to Monini jest jedyną firmą na włoskim rynku, która pozostaje w rękach jednej rodziny. Jednak najciekawsze jest to, że to właściciel, Zefferino Monini, osobiście zajmuje się selekcją oliwy! 


Po krótkim lecz treściwym wprowadzeniu przyszedł czas na prezentację dyrektora jakości Monini Pana Michele Labarile. Kluczowym punktem całej prezentacji było 7 złotych reguł, według których powinna powstać prawdziwa oliwa extra vergine. Na sam koniec Michele opowiedział nam jak wygląda proces tłoczenia oliwy. Wiedzieliście, że już 50 minut po zebraniu oliwek można cieszyć się pyszną oliwą, która powstała z ich tłoczenia? :)

Bogatsi w wiedzę teoretyczną przystąpiliśmy do części praktycznej - testowania oliwy. Każdy uczestnik dostał 6 próbek. Pierwszym krokiem było wąchanie zawartości kubeczków i w zasadzie, używając tylko nosów, byliśmy w stanie stwierdzić, która oliwa nie może być dobra. Po ogrzaniu próbki w dłoniach kręciliśmy kubeczkami tak, żeby oliwa pokryła ścianki naczynia. Następnie odkrywaliśmy wieczko i wciągaliśmy zapach. Prawdziwa zabawa zaczęła się przy próbowaniu. Michele zaprezentował nam jak powinno się to robić w sposób profesjonalny. Nie obyło się bez zabawnych dźwięków, ponieważ kiedy weźmie się łyk oliwy trzeba rozprowadzić ją po języku a następnie zasysać powietrze przed zaciśnięte usta. Na sam koniec należy wypuścić powietrze przez nos, żeby jeszcze raz poczuć jej zapach. To działa! W taki sposób postąpiliśmy z sześcioma próbkami, z wielką przykrością próbując dwóch z nich, jedna była po prostu złej jakości a druga zepsuta. Pozostałe cztery różniły się od siebie smakiem a w szczególności ostrością. Tak, tak, jeśli spróbujecie oliwy w taki sposób jak napisałam poznacie ją na nowo. Nie martwcie się jeśli na podniebieniu i w gardle poczujecie lekką gorycz a nawet pieczenie, to dobrze. Świadczy to o tym, że oliwa jest bogata w przyjazne nam polifenole, które mają działanie anty-rodnikowe. Degustacja była świetnym doświadczeniem i bardzo zmieniła moje postrzeganie oliwy. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele smaków w sobie kryje. Teraz już wiem, że nie każda oliwa nadaje się do każdego dania.



Wracając do czterech różnych oliw extra vergine, jakich próbowaliśmy. Pierwsza z nich: Bios pochodząca wyłącznie z upraw ekologicznych. W zapachu i smaku bardzo wyczuwalny aromat skoszonej trawy. Niesamowite, ale mój bardzo nieprofesjonalny nos odrazy poznał ten zapach! Następna w kolejce była oliwa z certyfikatem Unii Europejskiej: D.O.P. czyli Chronioną Nazwą Pochodzenia. Produkty z tym oznaczeniem są bezpośrednio związane z regionem, z którego pochodzą. Jest to najbardziej restrykcyjne oznaczenie UE, ponieważ cały proces produkcji musi odbywać się w miejscu, z którego produkt pochodzi. My próbowaliśmy Monini D.O.P. Val di Mazara z Sycylii. Dwie kolejne to Classico - młodsza siostra Bios o nieco mniej intensywnym smaku i aromacie i wreszcie na sam koniec GranFuttato, oczko w głowie właściciela, ale również Michele mówił o niej z największym zaangażowaniem. Duma producenta :) Najbardziej bogata w polifenole, przyjemnie drapiąca w podniebienie. Pycha...

Dla porządku, oliwy które testowaliśmy:
1. Bios
2. Monini D.O.P. Val di Mazara
3. Bardzo niedobra oliwa o wyczuwalnym smaku i zapachu pleśni, fuj!
4.Classico
5. Niezbyt smaczna oliwa. Producent n/n.
6. GranFruttato



Drugą część dnia wypełniły warsztaty kulinarne prowadzone przez Marco Ghia, ale o tym następnym razem :)


niedziela, 14 czerwca 2015

Wiosenna sałatka z młodych ziemniaczków i szparagów

Kiedy żar leje się z nieba nie za bardzo mamy ochotę jeść gorące posiłki, no ale coś jeść trzeba, nie samym słońcem człowiek żyje :) Szukając inspiracji na obiad wpadłam na pomysł wiosennej sałatki z młodych ziemniaczków. Nie trzeba ich obierać, wystarczy tylko dokładnie wyszorować skórkę i można gotować. W tym czasie można przygotować inne składniki, na koniec wszystko połączyć i obiad gotowy. Sałatka jest bardzo sycąca i łatwa w przygotowaniu, całość zajęła mi tylko 30 minut!

Składniki:
1 opakowanie 200g sera Arla Apetina w kostkach Classic
1 kg młodych ziemniaczków
1/4 czerwonej ceubli
1/2 pęczka zielonych szparagów
1/2 papryczki chili
4 plastry boczku surowego wędzonego
szczypior
2 ząbki czosnku
oliwa

Przygotowanie:
Ziemniaki dokładnie wyczyścić szczoteczką pod bieżącą wodą i ugotować w osolonej wodzie. W tym czasie przygotować dodatki. Od szparagów odłamać nóżki, na grillowej patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć je razem z czosnkiem przez ok 5 minut. Cebulę pokroić w drobną kosteczkę, chili w plasterki. Boczek również pokroić na mniejsze kawałeczki i podsmażyć na patelni żeby stał się chrupiący. Kiedy ziemniaki się ugotują przelać je zimną wodą, żeby szybko wystygły i wrzucić je do miski. Do ziemniaków dodać cebulę, boczek, chili i ser Apetina. Szparagi pokroić w mniejsze części i również dodać do ziemniaków. W moździerzu utrzeć ząbek czosnku z oliwą i polać sałatkę. Całość  posypać posiekanym szczypiorkiem, wymieszać i podawać ze szklaną zimnego kefiru.



                                                  Wpis bierze udział w akcji "30 minut z Apetiną"

30 minut z Apetiną

sobota, 6 czerwca 2015

Oldschool - makaron z truskawkami

Makaron z truskawkami, mój smak z dzieciństwa. Kiedy podawali go na szkolnej stołówce wiedziałam, że przynajmniej coś zjem. Wydaje mi się, że tego dania po prostu nie można zepsuć. Wczoraj Ł. zamarzył o kluskach z truskawkami, mówisz i masz. Chwila na ugotowanie makaronu i jemy!

Składniki dla 2 osób:
250g truskawek
4 łyżki śmietany 18%
2-3 łyżki cukru waniliowego
makaron

Przygotowanie:
Makaron ugotować w osolonej wodzie. Truskawki umyć, odkroić szypułki i przekroić je na pół. Kiedy makaron będzie gotowy, odcedzić go dodać do niego owoce, śmietanę i cukier. Wszystko dobrze wymieszać i nałożyć do miseczek.


wtorek, 19 maja 2015

Spaghetti z cukinią i botwinką

Najlepsze połączenia wychodzą spontanicznie, tak właśnie było w przypadku tego przepisu. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia czy to co ugotuję w ogóle będzie nadawało się do jedzenia no ale do odważnych świat należy. Kilka składników skomponowało się w bardzo udane danie. Botwinka i cukinie przyjemnie chrupały pod zębami a ricotta nadała całości kremowego smaku.

Składniki:
makaron spaghetti
buraczki i łodyżki botwinki
1/2 żółtej cukinii
1 ząbek czosnku
125 g ricotty
50 g parmezanu
sól, pieprz
oliwa

Przygotowanie:
Wodę na makaron posolić i zagotować. Buraczki dokładnie umyć, obrać ze skórki i pokroić w talarki. Łodyżki pokroić w 5 cm słupki. Czosnek zgnieść i pokroić. Za pomocą obieraczki do warzyw pokroić połówkę cukinii w cienkie paski. Na patelni rozgrzać oliwę i podsmażyć na niej czosnek razem z buraczkami przez ok 3 minuty, po tym czasie dodać łodyżki i podsmażać jeszcze 2 minuty. W tym czasie do wody wrzucić makaron. Kiedy łodyżki lekko zmiękną dodać ricottę i starty parmezan. Podgrzewać aż ser połączy się z warzywami. Jeśli makaron nie zdąży się ugotować na patelnię możecie dodać nieco wody z gotowania. Na koniec makaron dodać na patelnię i wymieszać z sosem.