niedziela, 18 grudnia 2016

Witaminowa kawa zbożowa z domowymi lodami żurawinowymi

Dzisiaj łapcie przepis na zbożową kawę weekendową. Nie dość, że pyszna to jeszcze pełna witamin, których tak nam brakuje o tej porze roku. Kto na jesieni zrobił sobie pyszny sok z pigwy, ten teraz nie będzie żałował. Wystarczy, że dzień wcześniej przygotujecie domowe lody żurawinowe a rano będziecie cieszyć się czymś pysznym. Lody są lekko kwaśne od żurawiny a kawa słodka dzięi jabłkom i pigwie. Cudowne połączenie. 

Aha, pamiętajcie żeby uszczęśliwić kogoś jeszcze ;)

Składniki na 2 kawy:
400 ml wody
1 jabłko
100 ml domowego soku z pigwy
3 goździki
1/4 łyżeczki świeżo startej kory cynamonu

lody:
300 ml śmietanki 36%
200 ml mleka 2%
70g cukru pudru
szczypta soli
garść suszonej żurawiny

Przygotowanie:
W pierwszej kolejności należy przygotować lody - najlepiej dzień wcześniej. W rondelku podgrzać mleko z cukrem pudrem i szczyptą soli, do momentu aż cukier się rozpuści. Pozostawić do ostygnięcia, w tym czasie posiekać żurawinę. Kiedy mleko będzie chłodne dodać do niego żurawinę i śmietankę, całość wymieszać, przelać do plastikowego naczynia i wstawić do zamrażalnika.

 Jabłko pokroić w drobną kostkę i wrzucić do rondelka. Dodać sok z pigwy, goździki, cynamon i prażyć aż jabłka zmiękną. Do osobnego naczynia nasypać 4 łyżeczki kawy i zalać ją gorącą, ale nie wrzącą, wodą i tak przygotowaną dodać do jabłek. Całość zmiksować na gładko. Na dno filiżanki nałożyć porcję przygotowanych wcześniej lodów i ostrożnie zalać kawą do połowy wysokości. Pić, najlepiej jeszcze w łóżku!





                  Ten wpis bierze udział w akcji konkursowej "Inka łączy przyjemne z naturalnym" 

niedziela, 13 listopada 2016

Koktajl z mango i mleka kokosowego.

Na dobry początek dnia, mam dla Was trochę słońca w szklance. My wypiliśmy ten koktajl na śniadanie i jakoś tak od razu nam raźniej :)

Składniki:
1 duże dojrzałe mango
100 ml mleka kokosowego
1 limonka
1 pomarańcza
świeża mięta (kilka listków)
czarny sezam do posypania

Przygotowanie:
Mango i pomarańczę obrać ze skóry (z pomarańczy wykroić białe części) i wrzucić do miksera. Dodać mleko kokosowe, sok z limonki i miętę. Całość zmiksować na gładki koktajl. Posypać czarnym sezamem i pić :)



niedziela, 6 listopada 2016

Jabłka w cieście.

Kupiłam jabłka, miała być szarlotka a jest śniadanie. Też dobrze, szarlotka będzie następnym razem a my zaczęliśmy pysznie dzień. Kwaśne jabłka złagodziłam szczyptą cukru waniliowego i podkręciłam cynamonem. W sumie banał ale co tam, smakuje super a przygotowanie zajmuje 20 minut. Tyle czasu chce spędzać w kuchni rano, bo dzień czeka!

Składniki dla 2 osób:
1-2 jabłka (szara reneta)
1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej
1 jajko
szczypta soli
1/4 szklanki mleka
cukier waniliowy 
kora cynamonu
śmietana 18%
dodatkowo: domowa konfitura porzeczkowa
olej

Przygotowanie:
Jabłka obrać ze skórki (albo nie - to zależy od Waszych preferencji) i pokroić w grubsze plastry. Ze środka każdego plastra wyciąć gniazdo nasienne, tak żeby wyszła zgrabna oponka. Do miski wbić jajko i lekko je ubić. Dodać mleko, sól i mąkę. Dokładnie wymieszać żeby nie było grudek.  Ciasto musi być dość gęste żeby oblepiło jabłka. Owocowe oponki oprószyć cukrem i świeżo startą korą cynamonu. Na patelni rozgrzać olej. Jabłka obtaczać w cieście i wykładać na patelnię. Smażyć na złoto na średnim ogniu. W czasie kiedy jabłka się smażą do 2-3 łyżek śmietany dodać łyżkę cukru waniliowego i wymieszać. Gotowe placuszki wyłożyć na talerz, polać słodką śmietanką i dodać odrobinę konfitury porzeczkowej. Zjeść i cieszyć się niedzielą!





sobota, 5 listopada 2016

Na pokrzepienie: ziemniaczane talarki i krewetki.

Pogoda za oknem nie rozpieszcza, no tak, Listopad. Miesiąc, którego mogłoby nie być... No ale skoro już jest i na dodatek ma całe 30 dni musimy sobie jakoś radzić. Polecam, przede wszystkim drobne przyjemności ale za to w ilościach hurtowych ;) Jedną z takich przyjemności był dzisiejszy obiad. Jak to na ogół u mnie, kilka składników połączonych w pyszność! I jakoś tak przypomniały mi się wakacje i przepyszne słodziutkie krewetki prosto z grilla, zajadane w towarzystwie przepięknego widoku na Adriatyk...

Składniki:
6 ziemniaków
1/2 czerwonej cebuli
8 - 10 pomidorków koktajlowych
10 - 15 świeżych, surowych krewetek
cienko pokrojone chorizo (ok 20 plasterków)
1 ząbek czosnku
natka pietruszki
1/2 szklanki białego wina
sól, oliwa

Przygotowanie:
Krewetki oczyścić - przeciąć pancerz z wierzchu i od strony brzucha i usunąć jelito. Ziemniaki obgotować ok 20 minut. Czosnek pokroić w plasterki, cebulę w pióra a pomidorki przekroić na pół. Obgotowane ziemniaki pokroić w grube plastry i położyć na rozgrzaną na patelni oliwę, razem z czosnkiem. Po obsmażeniu z jednej strony ziemniaki obrócić. Dodać chorizo, chwilę przesmażyć żeby chorizo stało się chrupiące. Dodać pomidory a za chwilę krewetki. Całość podsmażać, można delikatnie zamieszać, ale uważając żeby nie uszkodzić ziemniaków. Po ok 3 minutach dodać wino, patelnię przykryć i wszystko przez chwilę dusić. Na koniec posypać pietruszką i podawać.


wtorek, 1 listopada 2016

Szybki obiad z pieczoną brukselką.

Lubicie brukselkę? Bo ja bardzo, od zawsze. I tak, lubię też jej specyficzny zapach, dla większości nie do zniesienia. A ja lubię i już. Dzisiaj leci do Was przepis na niezbyt skomplikowany ale za to bardzo sycący obiad.

Składniki dla 2 osób:
2 jajka
6 małych ziemniaków
20 dag brukselki
1 pomidor
kilka gałązek świeżego tymianku
2 ząbki czosnku
oliwa, sól

Przygotowanie:
Ziemniaki obrać i obgotować przez ok 15 minut. Brukselkę umyć, odciąć twardą końcówkę i pozbyć się brzydkich listków. Wrzucić do wrzącej wody i obgotować ok 10 minut. Piekarnik rozgrzać do 190 stopni. Ceramiczne naczynie skropić oliwą. Wyłożyć na nie ziemniaki i brukselki przekrojone na pół. Pomidora pokroić w kawałki wielkości ziemniaków i również dodać do naczynia. W moździerzu rozgnieść czosnek dodać sól, listki tymianku i spory chlust oliwy. Całość delikatnie utrzeć i wylać na warzywa. Piec przez ok 30-40 minut, aż ziemniaki staną się złote. Pod koniec pieczenia usmażyć 2 sadzone jajka i wyłożyć na wierzch zapiekanki tuż przed podaniem. 




wtorek, 25 października 2016

Pasta fresca!

Dziś światowy dzień makaronu. Z tej okazji mam dla Was przepis niezawodnego Jamiego Olivera na przepyszny makaron z krewetkami. Makaron zrobiłam sama, a co! Krewetki z dodatkiem orientalnych przypraw, cynamonu i szafranu smakują po prostu obłędnie. Orientalne smaki zderzone z prostotą włoskiej kuchni to zacne danie żeby świętować dzień makaronu.

Składniki:
200g mąki z semoliną
2 jajka
10-15 surowych krewetek
2 ząbki czosnku
1 chilli
4 fileciki anchois
4 łyżki pulpy pomidorowej
1/2 łyżeczki cynamonu (najlepiej świeżo startej kory)
1/2 łyżeczki szafranu
1/2 łyżeczki skórki z cytryny
Natka pietruszki
oliwa, sól

Przygotowanie:
Najpierw makaron. Na stolnicy połączyć mąkę z jajkami i szczyptą soli. Najlepiej zrobić kopiec z mąki a w środek wbić jajka i za pomocą widelca powoli łączyć je z mąką. Ciasto, na początku będzie twarde i suche ale w trakcie wyrabiania będzie się stawało coraz bardziej sprężyste. Wyrobione owinąć bawełnianą ściereczką i odłożyć. Ja przygotowałam spaghetti i w tym celu użyłam maszynki do makaronu. Jeśli takiej nie macie, rozwałkujcie ciasto na cienkie płaty i wykrawajcie wstążki makaronu nożem. Makaron gotuje się 3-4 minuty, więc wstawcie go tuż przed ukończeniem sosu.

Na patelni rozgrzać oliwę, dodać drobno posiekany czosnek, chilli, skórkę cytrynową, anchois, cynamon i szafran. Wszystko razem podgrzewać żeby uwolniły się smaki i zapachy. Następnie dodać obrane z pancerzy krewetki i podsmażyć w przyprawach. Po chwili wlać passatę pomidorową lekko dosolić i podgrzać. Ugotowany makaron dodać na patelnię z sosem i całość posypać posiekaną pietruszką.



piątek, 7 października 2016

Drożdżowe ze śliwkami i kruszonką

No i nie wiadomo kiedy znowu przyszła. Chłodna, deszczowa i zdecydowanie moja nieulubiona pora roku. Ale nic to, musimy się jakoś trzymać a w przeczekaniu tych ponurych dni pomóc może ciasto drożdżowe ze śliwkami i kruszonką. Tak, kruszonka jest bardzo ważna. Żeby drożdżowe się udało potrzebne jest ciepło, więc podczas wyrastania ciasta polecam nie otwierać okien, to ciasto zdecydowanie nie lubi przeciągów. Kiedy ciasto będzie powolutku rosnąć Wy możecie rozgościć się na kanapie, albo ugotować coś jeszcze to już jak kto woli :)

A przepis jest stąd.

Składniki na blaszkę 40x30cm:
32 g świeżych drożdży
250 ml ciepłego mleka
1/2 szklanki cukru
szczypta soli
80 g roztopionego masła
1 jajko
2 żółtka
4 szklanki mąki pszennej
75 dag śliwek

kruszonka:
180 g mąki pszennej
100 g cukru
16 g cukru waniliowego
125 g roztopionego masła

Przygotowanie:
Ze świeżych drożdży przygotować rozczyn. Drożdże rozpuścić w 1/4 szklanki ciepłego mleka. Dodać 2 łyżki mąki i łyżkę cukru, odstawić do wyrośnięcia. Do dzieży miksera dodać 3 i 1/2 szklanki mąki, rozczyn z drożdży, ciepłe mleko, jajka i sól. Powoli wyrabiać ciasto na koniec dodając roztopione masło. Jeśli ciasto będzie za rzadkie dodawać powoli resztę mąki. Gotowe ciasto powinno być miękkie i elastyczne, tak przygotowane przełożyć do miski oprószonej mąką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1,5 godziny. W tym czasie przygotować kruszonkę: w miseczce wymieszać mąkę, cukier i roztopione masło. Najlepiej rozcierać palcami aż powstaną małe grudki ciasta. Po upływie 1,5 godziny ciasto przełożyć na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Nie wałkować go tylko delikatnie rozciągnąć dłońmi. Na wierzch ciasta wyłożył połówki śliwek - rozcięciem do góry. Całość posypać kruszonką i odstawić do wyrośnięcia na kolejne 40 minut. Po tym czasie wstawić ciasto do pieca rozgrzanego na 180 stopni C i piec ok 40 minut. 


wtorek, 20 września 2016

Mazury, szukając smaku.

Tegoroczny urlop upłynął nam na podróżowaniu przez Warmię i Mazury. Jako dzieciak prawie każde wakacje spędzałam nad jednym z pięknych jezior. Myślałam, że już nic mnie tam nie zaskoczy. Oj myliłam się.. i to bardzo. Oczywiście w tym roku pojechaliśmy przygotowani i uzbrojeni w solidną wiedzę o tym, gdzie warto zjeść. Wiedziałam, że bez solidnego rozeznania ani rusz bo niestety nadal zamiast kuchni regionalnej łatwiej zjeść mrożoną pizzę czy równie przepyszną zapiekankę z tajemniczymi składnikami. A może to pieczarki...? Mazury smakowały nam tak bardzo, że postanowiliśmy tam wrócić choćby na weekend. Dlatego dzisiaj, wspominając te wszystkie niezwykłe smaki przedstawiam Wam listę miejsc, w których zostaniecie nakarmieni godnie. I chodzi mi nie tylko o smak ale również o jakość tego, co na talerzu. Bez ściemy i bez zadęcia po prostu.

1. Stara Kuźnia

Nasz niekwestionowany wakacyjny mistrz! Latem gościliśmy tam dwa razy a ubiegły weekend również nie obył się bez wizyty w tym cudownym miejscu. Wystarczył miesiąc żeby w karcie były zupełnie nowe dania. Wszystko jest ściśle związane z sezonem, aż przyjemnie popatrzeć jak co i rusz ktoś z kuchni wychodzi do warzywnika zerwać trochę kopru czy kilka buraczków. Latem czasem trzeba poczekać na stolik, więc lepiej z wyprzedzeniem zarezerwować sobie miejsce, żeby nie obejść się smakiem. A co jedliśmy w trakcie wszystkich naszych wizyt? Ponieważ w każdym możliwym miejscu próbowaliśmy zupy rybnej był to punkt obowiązkowy. Pikantna o dość nietypowej konsystencji - mięso ryby było mocno rozdrobnione, co sprawiało, że zupa była zawiesista. Nie za ostra ale z tych rozgrzewających. Idealna na wrześniowe chłody, chociaż w sierpniu równie smaczna. 


Rosół z kołdunami. Wprawdzie nie było go w karcie (wcześniej wyczytałam, że warto go zjeść) ale nie było żadnego problemu żebym kołduny dostała właśnie w rosole. Pierożki miały cienkie i sprężyste ciasto wypełnione mięsnym farszem. Sam rosół był jak na mój gust zbyt delikatny, ale w połączeniu z kołdunami smakował dobrze.


Móżdżek cielęcy na grzance. Tak, tak... móżdżek. Nie powiem Wam jak smakował, nie odważyłam się. Ale mój Ł. zamówi, zjadł i mówił, że mu bardzo smakowało. Niech to będzie wystarczającą rekomendacją :)



Szaszłyk jagnięcy z ognia, z najprawdziwszego ognia. Wewnątrz karczmy jest kominek w którym pieką się rzeczone szaszłyki. Na zamówienie trzeba trochę poczekać ale naprawdę warto. Do tego domowe frytki i uczta gotowa.


Kofty nadziane migdałami z jogurtowym sosem. 


W sezonie spróbujcie koniecznie pierogów z kurkami. 


W ubiegły weekend po raz kolejny postawiliśmy na jagnięcinę. Ja zamówiłam burger jagnięcy a Ł. klopsiki w rydzowym sosie. Trochę rozczarowała mnie burgerowa bułka, sprawiała wrażenie lekko czerstwej ale mięso smakowało doskonale. Klopsikom towarzyszyły domowe kopytka w dodatki odsmażane. Może być lepiej?



A na deser? Hitem jest sernik, polecany przez kelnerów. Podczas naszych wizyt, spróbowaliśmy też bezy z kremem mascarpone i owocami i ptysi. Moi towarzysze najbardziej zachwycali się sernikiem. Tyle osób nie może się mylić, ale ja wybieram bezę :)






Stara Kuźnia
Przykop 1
11-513 Miłki (k. Giżycka)
http://www.starakuznia.com.pl

2.  Zajazd Tusinek

Oprócz restauracji serwującej regionalne dania możecie też odwiedzić sklepik, w którym warto zaopatrzyć się w sery kozie, wędliny czy ryby. Wszystko doskonałej lokalnej produkcji. Ja pisząc, ten post pogryzam właśnie kozi ser, który kupiłam w Tusinku. W zajeździe zjecie potrawy mączne ale znajdzie się także coś dla amatorów ryb i mięsa. My odwiedzając Tusinek skusiliśmy się na podpłomyki z kozim serem i pomidorami oraz cebulowy. Tak nam smakowały, że kolejne dwa zamówiliśmy na wynos. Tak niewiele, bo przecież to tylko ciasto i kilka składników, a tak doskonały smak. Tajemnica tkwi w prostoscie oraz w doskonałej jakości produktów. Podpłomykowe ciasto biło na głowę każdą włoską pizzę. Ja zamówiłam pierogi ruskie, które były bardziej ziemniaczane niż ruskie, co zupełnie mi nie przeszkadzało. Moi towarzysze wybrali sielawy z pieca i golonkę. Ł. trochę marudził, że golonka była za słona ale może kucharka się zakochała? :) Na deser nie starczyło nam już miejsca (ach te podpłomyki!) dlatego ciasto drożdżowe wzięliśmy na wynos, wiedząc, że świeże mazurskie powietrze wzmaga apetyt ;)










Zajazd Tusinek
ul. Kolonia 2
12-114 Rozogi
http://www.tusinek.com.pl

3. Oberża pod Psem

Po raz pierwszy byliśmy tam dwa lata temu i wracamy ilekroć jesteśmy w pobliżu. Miejsce trochę schowane ale nie ukryte. Dewiza właścicieli wypisana na papierowej torebce z logo słynącej ze złotych łuków fast foodowej restauracji wita nas już od progu: "nie mamy czasu, dla ludzi, którzy nie mają czasu". Oczywiste? Być może, ale jak boleśnie prawdziwe w dzisiejszych czasach. Innymi słowy, usiądź wycisz się i postaraj choć przez chwilę być w harmonii z tym co dookoła ciebie. Oberża mieści się w 100 letnim zabytkowym domu. W letnie dni, kiedy kuchenne okna są otwarte można usłyszeć wesołe pogaduszki i pokrzykiwania gospodyń, spod których rąk wychodzą wszystkie specjały tego miejsca. Przy okazji ostatniej wizyty delektowaliśmy się talerzem mazurskich serów w towarzystwie przepysznego masła i wypiekanego na miejscu chleba na zakwasie (tradycyjnie już zaopatrzyliśmy się w bochenek na wynos).


Zupa kurkowa z kaszą jęczmienną, intensywnie maślana i mocno grzybowa. Bardzo sycąca!


Jako główne danie oboje z Ł. zamówiliśmy knedle ze śliwkami. No dobra przyznam się, doskonale wiedzieliśmy co robimy :) Ł. jadł te knedle 2 lata temu i od tego czasu o nich marzył. No ale przy kolejnych wizytach próbowaliśmy czegoś nowego. Tym razem, jako znawcy tematu z pełną premedytacją zamówiliśmy właśnie knedle. Odsmażane na maśle, ze śmietaną i cukrem pudrem. Tak.. smakowały doskonale, tak miały milion kalorii i tak nic nas to nie obchodzi :)


Oberża pod Psem
Kadzidłowo 1
12-210 Ruciane-Nida
www.oberzapodpsem.com.pl



4. Córka Rybaka

Jak Mazury to rybka prawda? Nie potrafię zliczyć ile razy próbowaliśmy znaleźć na Mazurach dobrą, świeżą rybę. Brzmi jak szukanie drewna w lesie? Pewnie sami wiecie, jakie to trudne. Jeśli macie ochotę na dobrą rybkę wybierzcie się do Sztynortu odwiedzić Córkę Rybaka. Ryby zamawia się na wagę, więc ceny mogą mocno się wahać. My próbowaliśmy zupy rybnej (oczywiście) i smażonych sielawek. Rybki były bardzo świeże towarzyszące im frytki były już bardziej barowe. A zupa? Razem z naszymi towarzyszami zgodnie orzekliśmy, że to bardziej warzywna z rybną wkładką. Co wcale nie zmienia tego, że była bardzo smaczna. Miłośnikom świeżych ryb - szczerze polecam.




Córka Rybaka
Sztynort https://www.facebook.com/corkarybaka.sztynort/

Coś czuję, że w tym roku nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa...w końcu jesień na Mazurach też jest piękna prawda? 

środa, 17 sierpnia 2016

Leczo po mojemu.

Czy Wam też wydaje się, że to już jesień? Urlop minął a pogoda bezczelnie daje nam do zrozumienia, że lato zaczyna nam uciekać. W związku z tym sierpniowym ochłodzeniem naszła mnie ochota na zjedzenie czegoś treściwego. Mimo, że aura nie dopisuje to jednak sezon warzywny w pełni, postanowiłam więc skorzystać z sezonowych dobrodziejstw czyli pysznych pomidorów i cukinii. I zrobiłam leczo po mojemu, z białą kiełbasą i pieczoną papryką.

Składniki dla 2 osób:
2 białe kiełbasy
3 duże pomidory (np. malinowe)
1 cukinia (zielona lub żółta)
2 czerwone papryki
2 łyżki smalcu
słodka papryka
sól

Przygotowanie:
Papryki przekroić na pół i wyjąć gniazda nasienne. Skórkę natrzeć oliwą i położyć na blaszce do pieczenia. Piec ok 20 minut w 200 stopniach C. Następnie przełożyć na talerz i przykryć folią spożywczą żeby się zaparzyły. Po tym czasie zdjąć z nich skórkę (powinna sama odchodzić) i pokroić w paski. Pomidory sparzyć, obrać ze skóry i pokroić w ćwiartki. Cukinię przekroić wzdłuż na 4 części a następnie w dużą kostkę. Kiełbasę gotować w wodzie przez 10 minut a następnie wyjąć i pokroić w plasterki. Na patelni rozpuścić smalec i podsmażyć na nim plastry kiełbasy. Po ok. 7 minutach dodać cukinię i razem smażyć przez kolejne 5 minut. Następnie dodać pomidory, doprawić solą i słodką papryką. Kiedy pomidory puszczą sok i zaczną się rozpadać dodać paprykę. Wszystko razem dusić na małym ogniu aż woda z pomidorów nieco odparuje. Podawać gorące ze świeżym pieczywem.


sobota, 16 lipca 2016

Jagodzianki

Jagody. Smak dzieciństwa zamknięty w maleńkim owocu. Najlepiej smakują te zerwane w lesie i zjedzone od razu, na miejscu. Zamknięte w pysznej drożdżowej bułeczce też są niczego sobie. Dzisiaj upieczcie jagodzianki, zabierzcie je ze sobą na spacer. Albo, tak jak my, zjedzcie na śniadanie. 

Świetny przepis jest stąd.

Składniki na ok 15 bułeczek:
 500 g mąki pszennej chlebowej 
7 g suchych drożdży
szczypta soli
250 ml ciepłego mleka
1 jajko
80 g roztopionego masła
1/2 szklanki cukru
8 g cukru waniliowego
300g jagód

Przygotowanie:
Wszystkie składniki połączyć w misce, roztopione masło dodać na końcu. Wyrobić ciasto tak by było miękkie i sprężyste. Pozostawić w misce oprószonej mąką do wyrośnięcia, na około 1,5 godziny. Po tym czasie ciasto ponowie krótko wyrobić i podzielić na 15 porcji. Każdą porcję ciasta uformować na kształt placka (ręką lub rozwałkować). Na jego środek wykładać dużą porcję jagód następnie złożyć na pół jak pierożka i skleić dokładnie brzegi. Bułeczkę położyć sklejeniem do blatu i delikatnie rolować nadając jej kształt. Postąpić tak samo ze wszystkimi porcjami ciasta. Bułeczki położyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawić pod przykryciem do ponownego wyrośnięcia. (ok 45 min). Piekarnik rozgrzać do 200 stopi i piec bułeczki przez 15 minut. Kiedy wystygną można je polukrować.

Lukier: 2 Łyżki śmietany 18%, 8 łyżek cukru i sok z cytryny. W garnuszku umieścić cukier i śmietanę. Skropić cytryną. Podgrzewać aż cukier się rozpuści i zacznie bomblować. Gotować przez 6-7 minut. Polać nim jagodzianki.


niedziela, 10 lipca 2016

Naked cake

Naked cake? Znacie, widzieliście, jedliście? Ja, do nie dawna, nie miałam pojęcia, że istnieje taka nazwa. Sprawdziłam o co chodzi, spodobało mi się, więc przy okazji pieczenia tortu na urodziny mojego brata postanowiłam spróbować. 

Nagi tort to biszkopt przełożony wartstwami kremu, dlaczego nagi? Ponieważ nie okrywa się go kremem dookoła, tort ma mieć widoczne warstwy. Największa trudność? Moim zdaniem równe warstwy i dobre ułożenie kremu, ale spokojnie, to nie konkurs cukiernictwa :) 

Jeśli chodzi o sam krem to nie poszalałam z oryginalnością, ale czasem nie warto się na nią silić. To co sprawdzone też jest dobre. A co lepiej pasuje do sezonowych owoców jeśli nie bita śmietana...

przepis na biszkopt pochodzi z tej strony.

Składniki na biszkopt:
5 jajek
3/4 szklanki drobnego cukru
3/4 szklanki mąki pszennej tortowej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
szczypta soli

Składniki na krem:
1 litr śmietany kremówki
250g mascarpone
1/2 szklanki cukru
1 laska wanilii

Dodatkowo: wybrane owoce ( u mnie maliny, truskawki, czereśnie, borówki) i mięta.

Przygotowanie:
Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania powoli dodawać cukier. Następnie dodawać żółtka cały czas ubijając. Do gotowej masy przesiać mąkę i całość delikatnie wymieszać, nie używając miksera. Dno tortownicy (23cm) wyłożyć papierem do pieczenia, delikatnie przelać do niej masę. Piec w 160 stopniach przez 40 minut, lub do suchego patyczka. Po wyjęciu z pieca, formę z gorącym ciastem upuścić na podłogę z wysokości ok 40 cm. Pozostawić do ostygnięcia. gotowe Ciasto przeciąć tak by powstały 3 równej grubości blaty.

W osobnej misce ubić śmietanę, pod koniec dodawać partiami cukier a następnie mascarpone. Gotowe blaty przełożyć kremem tak by w pierwszej i drugiej warstwie znalazło się ok 40% kremu a na samej górze tortu pozostałe 20%. Na każdą warstwę nałożyć ulubione owoce. Wierzch tortu udekorować owocami w całości. Tort przechowywać w lodówce aż do samego podania.





poniedziałek, 27 czerwca 2016

Chłodnik z avocado

Przed nami kolejna fala upałów. W takie gorące dni nie chce się za bardzo gotować ale jeść coś trzeba. Mam dla Was super przepis, który zaspokoi wasz głód przy minimalnym czasie spędzonym w kuchni. Wariacja na temat chłodnika, guacamole w postaci zupy :)

Składniki dla 2 osób:
1 jogurt grecki (300g)
1/2 litra maślanki
1 avocado
1/2 czerwonej cebuli
1 duży ogórek
sok z 1/2 limonki
1/2 papryczki chili
świeża kolendra
2 łyżki oliwy
1 łyżka octu jabłkowego
sól, pieprz
nachosy

Przygotowanie:
Do blendera wrzucić: miąższ avocado, obranego ogórka, cebulę, chili. Dolać oliwę, ocet, maślankę, jogurt grecki i sok z limonki. Wszystko razem krótko zblendować, dodać spory pęczek kolendry i jeszcze raz lekko zmiksować. Na koniec doprawić solą i pieprzem. Podawać schłodzone z pokruszonymi nachosami.




poniedziałek, 30 maja 2016

Pieczone szparagi z cukinią i szynką parmeńską

Od trzech tygodni żywimy się głównie szparagami. Wprawdzie jeszcze nigdy nie udało mi się najeść na zapas ale sezon jest tak krótki, że każdy dzień bez nich jest dniem straconym :) Szparagi zawijane w szynkę parmeńską to klasyk i w tym roku już takie jedliśmy. Ale czemu by nie owinąć ich w coś innego...? Cienkie plasterki cukinii idealnie się do tego nadają. Do tego jakiś pyszny ser, sadzone jajko i w 30 minut kolacja gotowa.

Składniki dla 3 osób:
3 jajka
pęczek zielonych szparagów
12 pomidorków malinowych
1 żółta cukinia
10 dag szynki parmeńskiej
1 kulka sera mozzarella
10 dag sera manchego lub innego dojrzewającego sera
2 ząbki czosnku
oliwa, masło
sól, pieprz

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni z termoobiegiem. Szparagi umyć i ułamać zdrewniałe końcówki. Umytą cukinię pokroić w cienkie plastry, za pomocą obieraczki do warzyw. Mozzarelle i ser manchego pokroić w słupki. Połowę szparagów owinąć szynką parmeńską, w środek wkładając mozzarellę a drugą połowę przygotować z manchego i owinąć cukinią. Ułożyć w naczyniu żaroodpornym, polać obficie oliwą, posolić i popieprzyć. Na wierzchu ułożyć pomidorki i całość posypać posiekanym czosnkiem. Piec przez 20 minut. Po tym czasie na patelni rozgrzać łyżkę masła i  usmażyć jajka sadzone. Wszystko podawać razem. 


czwartek, 12 maja 2016

Mini tarty rabarbarowo - truskawkowe

Na rabarbar sezon jest dość krótki a te tarty skradną Wam serce. Ciasto jest super kruche, połączenie truskawek i rabarbaru dość klasyczne, ale wanilia świetnie podkręci ich smak. Zaufajcie mi tarty wyjdą pyszne a Wy będziecie chcieli zrobić je jeszcze raz... i jeszcze raz... :)

Składniki na ciasto:
90g masła
1 łyżka oleju rzepakowego
4 łyżki wody
1 łyżka brązowego cukru
150g mąki
szczypta soli

owoce:
1 łyżka masła
1,5 łodygi rabarbaru
25 dag truskawek
1 laska wanilii
3 łyżki cukru waniliowego

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni C. Do naczynia żaroodpornego dodać masło, olej rzepakowy, wodę cukier, sól i wstawić do pieca na 15 minut. Kiedy masło się roztopi, zacznie brązowieć na brzegach naczynia, wyjąc je z pieca. Na rozgrzany tłuszcz wysypać mąkę i energicznie mieszać drewnianą łyżką aż do połączenia. Bardzo ciepłe ciasto przełożyć do foremek (zostawić ok 2 łyżek na kruszonkę), nakłuć widelcem i piec 15 minut. W tym czasie można przygotować owoce. Rabarbar obrać i pokroić w mniejsze kawałki (ok 2 cm), truskawki pozbawić szypułek i przekroić na pół. W garnuszku rozpuścić łyżkę masła wrzucić rabarbar i dusić ok 5-7minut aż zmięknie. Następnie dodać cukier i laskę wanilii. Kiedy cukier się skarmelizuje po 2-3 minutach) dodać truskawki. Delikatnie wymieszać by truskawki przesadnie się nie rozpadły. Po 15 minutach wyjąć foremki z ciastem z pieca. Przełożyć na nie owoce i pokruszyć resztę ciasta, którą odłożyliśmy wcześniej. Piec kolejne 15 minut i gotowe. Zapakować w papier śniadaniowy, włożyć do koszyka i jechać na piknik! :)





wtorek, 10 maja 2016

Quiche z zielonymi szparagami i kozim serem

Jak co roku... już są! Szparagi, w najbliższych dniach nie będę jadła nic innego! Dziś przepis na pyszny quich, który sprawdza się na ciepło i na zimno.

Składniki ciasto:
250g mąki pszennej
100 ml oleju rzepakowego
1 jajko
szczypta soli

Nadzienie:
5 jajek
60 ml śmietany 12%
60 ml śmietanki 30%
1 pęczek zielonych szparagów
1 roladka koziego sera
świeży tymianek (ok 7 gałązek)
świeży szczypiorek
sól, świeżo mielony pieprz

Przygotowanie:
Składniki na ciasto połączyć do uzyskania jednolitej gładkiej masy, w razie konieczności podsypać mąką lub dolać oleju. Ciasto włożyć do lodówki na godzinę żeby odpoczęło. W międzyczasie rozgrzać piekarnik do 190 stopni. Po upływie godziny ciasto wyjąć z lodówki, rozwałkować (najwygodniej będzie między dwoma arkuszami papieru do pieczenia) i przełożyć na formę do tarty. Przykryć papierem do pieczenia, który następnie obciążyć np fasolą jaś i wstawić do pieca na 15 minut. Po tym czasie zdjąć papier z wierzchu i piec kolejne 15 minut. Następnie wyjąc ciasto z pieca i zmniejszyć temperaturę do 180 stopni. Do miski wbić jajka, dodać oba rodzaje śmietany, sól i dużą ilość świeżo mielonego pieprzu. Z gałązek tymianku oberwać listki i również dodać do jajek. Szparagi przełamać tak by pozbyć się zdrewniałej części (każdego szparaga należy lekko wygiąć, przełamią się naturalnie w odpowiednim miejscu). Szparagi ułożyć na cieście i zalać masą jajeczną. Następnie pokruszyć kawałki koziego sera i posypać nim całość. Piec przez kolejne 30 minut z termoobiegiem. Na 10 minut przed końcem pieczenia na wierzchu quiche ułożyć szczypiorek.



niedziela, 10 kwietnia 2016

Bułeczki niedzielne, którymi warto się dzielić! :)

Weekendy są ważne, bo to czas tylko dla nas. Po szaleńczym tygodniu, kiedy w natłoku obowiązków i zadań często nie mamy chwili żeby ze sobą po prostu pobyć przychodzi sobota i niedziela, moment na odpoczynek i oddech. Lubię gotować dla bliskich i sprawiać im małe przyjemność ale szczególnie lubię gotować dla Niego, dlatego na dzisiejsze śniadanie przygotowałam dla nas pyszne drożdżowe bułeczki z serowym nadzieniem. Wierzcie mi, nie ma nic lepszego niż uśmiech na twarzy ukochanej osoby i cichy pomruk "mmmm to jest pyszne...". Ale to tylko połowa przyjemności! Jutro poniedziałek początek kolejnego tygodnia pełnego wyzwań i nerwów. Mój Ł. znajdzie w swojej torbie drożdżową bułeczkę, która mam nadzieję, wprawi go w dobry nastrój od samego rana i choć trochę złagodzić ciężar tego, nielubianego przez nas dnia.

Przepis na te cuda, pochodzi z naszego rodzinnego zeszytu, który kryje największe kuchenne sekrety.
Bułeczki świetnie smakują w towarzystwie domowej konfitury lub masła daktylowego.

Składniki na 10 bułeczek:
1/2 kg mąki
1/2 szklanki ciepłego mleka
2 żółtka i 1 całe jajko
100 g masła
3/4 szklanki cukru
1 opakowanie drożdży instant Delecta
szczypta soli

nadzienie:
100g białego tłustego sera
1 żółtko
garść rodzynek (tyle ile lubicie :))
1 łyżeczka przyprawy do sernika Delecta
2 łyżeczki cukru wanilinowego Delecta

Masło daktylowe:
Garść daktyli pozbawionych pestek wrzucić do blendera razem z łyżką masła. Zmiksować na gładką masę, w razie potrzeby dodać masła lub daktyli.

Przygotowanie:
Do przesianej mąki dodać masło. W osobnej miseczce utrzeć 2 żółtka i 1 jajko z cukrem i tak przygotowane dodać do mąki. Na koniec wlać ciepłe mleko i wsypać drożdże. Ciasto wyrabiać aż będzie gładkie i błyszczące, w razie potrzeby dodać jeszcze trochę mąki. Tak przygotowane odstawić w ciepłe miejsce na godzinę żeby wyrosło. W tym czasie przygotować serowe nadzienie. Biały ser należy utrzeć widelcem, dodać żółtko, rodzynki i przyprawy i dokładnie wymieszać do połączenia składników. Kiedy ciasto wyrośnie, odmierzać porcje wielkości kurzego jajka i rozwałkowywać je dłońmi na wałki grubości ok 0,5 cm. Na każdą bułeczkę potrzebować będziecie 2 wałków. Jeden z nich należy posmarować serem i tak przygotowane skręcić ze sobą. Następnie z połączonych wałeczków uformować ślimaki. Przygotowane bułeczki kłaść na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować białkiem i  piec w 180 stopniach C przez około 30 minut.

Podawać z ulubioną konfiturą lub masłem daktylowym :)



                                Wpis bierze udział w akcji "Delecta, piecz...ot tak...prosto z serca"

Piecz... ot tak... prosto z serca!