sobota, 24 sierpnia 2013

URLOP, URLOP!

NARESZCIE! Nadszedł długo wyczekiwany odpoczynek.. widelec jedzie na wakacje, szukać nowych smaków i kulinarnych inspiracji! Tutaj mnie nie będzie, ale możecie śledzić mnie na FB, o tutaj: https://www.facebook.com/FollowTheFork .
Do zobaczenia, cześć! :)


niedziela, 18 sierpnia 2013

Prosta tarta śliwkowa ;)

Śliwka, śliwka, śliwka robaczywka! Dostałam wczoraj całą siatkę od cioci, pyszne chociaż trochę kwaśne, na powidła nie ma czasu, bo urlop tuż tuż, a tu prawie nic nie zaplanowane. No ale szybka tarta, to zupełnie co innego. Z resztą na przetwory śliwkowe przyjdzie jeszcze pora we wrześniu, wtedy owoce będą najsmaczniejsze. Z tartą za chwileczkę lecimy do rodziców Ł., jest troszkę nadgryziona przez moich, ale chyba się nie pogniewają, liczy się smak, a smak jest super. Lekko kwaśnawe śliwki, pod wpływem temperatury cudownie zmiękły i zrobiły się słodkie. Czary-mary!


Przepis na ciasto pożyczony z rustykalnej tarty jabłkowej. 


Składniki na ciasto:
1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżki cukru
szczypta soli
3 łyżki lodowatej wody
pół kostki zimnego masła (125 g), pokrojonego w kawałki
ponad to:
śliwki od sąsiada
łyżka mąki
2 łyżki cukru

Przygotowanie:
Ciasto zagnieść i uformować z niego kulę, odłożyć do lodówki na 30 minut. Po tym czasie, wyjąć i rozwałkować na pergaminie, żeby było łatwiej przełożyć do foremki. Posypać mąką wymieszaną z cukrem i ułożyć wydrylowane wcześniej śliwki. Piec 45 minut w 180 stopniach.


Ruskie pierogi

Może to nie pora na ruskie, ale miałam na nie straszną ochotę. Nie pozostało nic innego, jak tylko kupić ziemniaki i ser i nalepić pierogów. Przepis, oczywiście od mojej Mamy. Moim zdaniem najlepiej smakują ze śmietaną, ale można je polać np. skwarkami.

Przepis:
2 szklanki mąki
1 jajko
1/2 szklanki ciepłego mleka
1/2 kg sera białego tłustego
70 dag surowych ziemniaków
2 łyżki masła
1/2 cebuli
sól, pieprz




Przygotowanie:
Do miski wsypać mąkę, wbić jajko i dolać ciepłego, ale nie gorącego mleka. Posolić odrobinę. Ciasto zagniatać aż będzie łatwo odchodzić od ręki. Odstawić na chwilę żeby odpoczęło. W międzyczasie ugotować ziemniaki i dokładnie rozgnieść widelcem, następnie stopniowo dodawać do nich ser, stale ugniatając. Masło rozpuścić na patelni, zeszklić cebulkę i dodać do farszu. Ciasto podzielić na kilka części i cienko rozwałkować. Szklanką wycinać kółka. Farsz nakładać łyżeczką i dokładnie sklejać brzegi ciasta. Ulepione pierogi wrzucać do osolonej wrzącej wody i gotować 3 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Podawać ze śmietanką.



wtorek, 13 sierpnia 2013

Nie zawsze musi być fit - mozzarella sticks (i pieczone pomidory)

Kto z nas ich nie lubi.. pyszne, ciągnące się kąski sera mozzarella w panierce..mmmm.. Samo to zdanie ma chyba milion kalorii. Nikt nie mówi o tym, żeby jeść je na okrągło z resztą mogłyby się szybko znudzić to w końcu dość ciężkostrawne danie. Ale raz na jakiś czas, na przekąskę do piwa, równie kalorycznego co mozzarella, czemu nie? Mnie najbardziej smakowały serowe paluszki z Jeff's, chociaż wystarczył jeden i miałam dość. Taką przystawkę najlepiej zamawiać dla czterech osób, wtedy jest pewność, że nikt nie dostanie szoku cholesterolowego ;) Swego czasu koleżanka podesłała mi fajny link do przepisów pewnej amerykańskiej włoszki, przeglądając jej popisy kulinarne trafiłam na rzeczone mozzarella sticks. Danie nie jest trudne do wykonania, naprawdę, każdy da sobie z tym radę, trzeba tylko pamiętać, że potrzeba czasu na jego przygotowanie, gotowe paluszki muszą trochę poleżeć w zamrażalniku. Jako dodatek i żeby chociaż trochę zdrowia znalazło się na talerzu, proponuję pieczone pomidory z oliwą i czosnkiem.

Oryginalny przepis na mozzarella sticks znajdziecie tutaj.

Składniki:
Kostka twardego sera mozzarella
3 jajka
3/4 szklanki śmietanki 30%
2 szklanki bułki tartej
3/4 szklanki tartego parmezanu
łyżka suszonego oregano
1/2 szklanki mąki
sól, pieprz
olej

Przygotowanie:
Jajka wbić do głębokiego naczynia, dolać śmietankę doprawić solą i pieprzem i solidnie wymieszać widelcem. Na osobnym talerzu wymieszać tartą bułkę, parmezan i oregano. Mąkę wysypać na trzeci talerz. Mozzarelle pokroić w równe, niezbyt cienkie słupki. Każdy kawałek obtaczać w mące, następnie jajku i bułce a potem znowu w jajku i bułce. Chodzi o to, żeby zrobić podwójną panierkę. Kiedy obtoczycie wszystkie kawałki sera, wstawcie je do zamrażalnika na około 2 godziny.






Po tym czasie,należy rozgrzać olej  na patelni i smażyć kawałki sera. Nie wkładacie zbyt wiele na jeden raz, bo temperatura oleju spadnie. Usmażone kąski przekładajcie na papierowy ręcznik, żeby odsączyć nadmiar tłuszczu.

POMIDORY

Składniki:
2 pomidory
2 ząbki czosnku
kilka listków świeżego rozmarynu
oliwa z oliwek
sól

Przygotowanie:
Pomidory umyć, przekroić na pół i umieścić w żaroodpornym naczyniu skórą do dołu. W moździerzu utrzeć czosnek z oliwą , rozmarynem i solą i polać tym pomidory. Zapiekać w 200 stopniach ok 20-30 minut. Podawać razem z mozzarella sticks.







wtorek, 6 sierpnia 2013

Makaron z mozzarella di bufala i pieczonymi pomidorkami

Czasami są takie dni, kiedy zwyczajnie brakuje mi weny kulinarnej. Z reguły już koło południa wiem, co będę szykować na obiadokolację, bo w moim rozkładzie dnia to najważniejszy posiłek. Po pracy, na spokojnie, możemy usiąść sobie razem z Ł. odetchnąć obgadać dzień i przy okazji zjeść coś pysznego. Kiedy nie wiem, nie mam pomysłu, jestem po prostu zmęczona i chciała bym żeby ktoś powiedział mi co mam ugotować z pomocą przychodzi nieoceniony wujek Google. Cóż za cudowny wynalazek! Zaglądam do lodówki, wpisuję składniki w wyszukiwarkę a mój kuchenny pomocnik robi pstryk i pokazuje mi całą listę potencjalnych dań, cudownie! Robiliście tak kiedyś? Sprawdźcie ten sposób, dzięki niemu można trafić na bardzo ciekawe przepisy i odważne połączenia smakowe. Oczywiście warto kierować się zdrowym rozsądkiem, bo jak się dobrze postaramy to Google znajdzie nam przepis na kaszankę z nutellą tylko nie wiem, czy to będzie smaczne :)
Przepis, który prezentuję poniżej to efekt moich internetowych poszukiwań i pochodzi z tej strony. W zasadzie nic nowego, nic spektakularnego, ale nie od dziś wiadomo, że proste połączenia często bywają najlepsze. 

Składniki:
4 gniazda tagliatelle
6 łyżek pesto
10-15 pomidorków cherry
1 kula mozzarelli di bufala
sól morska, świeżo mielony pieprz
oliwa z oliwek
kilka listków bazylii
Piekarnik rozgrzać do 190C. Pomidorki umyć, przekroić na połówki i przełożyć do naczynia żaroodpornego. Polać oliwą z oliwek doprawić solą i pieprzem. Piec około 10-15 minut. W tym czasie ugotować makaron, odcedzić i dodać do niego pesto, mozzarelle pokrojoną w kawałki i upieczone pomidorki. Wszystko delikatnie wymieszać i podawać.






sobota, 3 sierpnia 2013

Charlotte w wydaniu śniadaniowym

Charlotte przypadło mi do gustu "od pierwszego odwiedzenia", wpadam tam dość regularnie. To chyba, pierwsze miejsce w Warszawie, które postawiło na duży wspólny stół dla gości, który wkrótce stał się niezwykle popularny. Uważam to za bardzo dobry pomysł, jedzenie integruje. Bez dwóch zdań. W Charlotte siedząc przy wielkim drewnianym stole, w zupełnie naturalny sposób można wdać się w ciekawą dyskusję z nieznajomymi. Lubię to miejsce, po prostu. Nie zależnie od pory dnia, zawsze jest gwarno, goście zmieniają się jak w kalejdoskopie. Niektórzy wpadają tylko po to by kupić, wypiekany na miejscu chleb (ja też zaopatruję się w bochenek, kiedy tam jestem). Inni po to by pogadać przy lampce wina. Dla mnie to miejsce wieczornych spotkań z A. i dziewczynami ze studiów i tak będzie mi się kojarzyło. 

Kilka dni temu A. zaproponowała mi, żebyśmy wybrały się do Charlotte na śniadanie. Kto mnie zna, choć trochę, ten wie, że lubię sobie pospać, szczególnie w wolne dni. No ale czego nie robi się dla przyjaciół, hihi! :) Postanowiłam, że co by się nie działo 10.30 w sobotę będzie idealna na śniadanie na mieście! Przed spotkaniem z A. udało mi się jeszcze zaliczyć basen - świetna sprawa z rana. Gdyby tylko zawsze wstawało mi się tak dobrze jak dziś... Nie wiem jak Wy, ale ja po basenie robię się ekstremalnie głodna, tym razem nie było inaczej.

Byłam pewna, że jedzenie będzie mi smakowało i nie pomyliłam się. Pieczywo to najmocniejszy atut Charlotte. W zestawach śniadaniowych koszyk z pieczywem wypełniony jest kilkoma rodzajami chleba i kromkami bagietek. Porcja dla jednej osoby jest naprawdę duża. Najpyszniejszy był oczywiście croissant, lekki i maślany w smaku, pyyycha... Jajko sadzone było ugotowane perfekcyjnie. Nie wiem czy mają do tego jakąś maszynkę, bo dawno nie jadłam jajka, które miało by idealnie ścięte białko i zupełnie płynne żółtko. Taka z pozoru błaha sprawa, jak ugotowanie jajka, może okazać się prawdziwym wyzwaniem :) W zestawach śniadaniowych możemy wybrać jaką chcemy zjeść konfiturę lub czekoladę. A. uwielbia mleczną czekoladę, którą podają, więc musiałyśmy ją zamówić, ja wybrałam konfiturę z truskawek. Jeśli chodzi o czekoladę, faktycznie była bardzo smaczna, kojarzyła mi się trochę z blokiem czekoladowym. Kto jadł, ten wie, co mam na myśli. Natomiast konfitura... hmm.. nie chcę być niesprawiedliwa bo A. przypadła do gustu, ale jeśli chodzi o mnie, to mam mieszane uczucia. Truskawki to delikatne owoce, łatwo zakłócić ich smak. Konfitura, którą jadłam w Charlotte, smakowała przede wszystkim cynamonem, a dopiero potem truskawkami. Okazało się, że była doprawiona przyprawami korzennymi. Szczerze mówiąc, truskawki smakujące świętami Bożego Narodzenia to trochę nie moja bajka.. co nie zmienia faktu, że na pewno znajdą swojego amatora. Jednym słowem, śniadanie w Charlotte to bardzo przyjemna alternatywa od wieczornych psot przy winie :) 









czwartek, 1 sierpnia 2013

Zawijaski z ciasta francuskiego

W poprzednim poście pisałam o tym, jaki zwariowany był ubiegły tydzień. Wiele spraw nagromadziło się na raz i trzeba było ze wszystkim zdążyć. Poza przygotowaniami dla rodziny, musiałam upichcić coś dobrego dla znajomych z pracy. Z doświadczenia wiem, ze jedno ciasto nie wystarczy, najlepiej przynieść trzy różne. To bardzo miłe, że ludziom smakuje to co upiekę, ale czasem myślę, że złapałam się w swoją własną pułapkę, teraz po prostu głupio było by przynieść coś z cukierni :) Wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że przygotuję coś dobrego. Tym razem nie było czasu na pieczenie wymyślnych i skomplikowanych ciast, postawiłam na kąski "na jeden raz", czyli migdałowe dachówki, francuskie zawijaski i ciasto z owocami i pianą. To nasz rodzinny przepis, więc chyba go nie zdradzę, poza tym nawet nie zdążyłam zrobić zdjęć.. Jeśli chodzi o zawijaski, to miałam w głowie pomysł, żeby wykorzystać gotowe ciasto francuskie - połowa roboty z głowy, i upiec kwadratowe ciasteczka z nektarynką. Jednak w internecie trafiłam na całkiem ciekawy przepis, który postanowiłam lekko zmodyfikować, i tak powstały zawijaski.
Oryginalny przepis pochodzi z tej strony. 

Składniki
4 prostokąty ciasta francuskiego
1 żółtko
1/2 łyżki cukru pudru
3 łyżki masła
1 łyżka brązowego cukru
ziarenka z 1 laski wanilii
3 nektarynki

Przygotowanie:
Z prostokątów powycinać trójkąty - każdy przeciąć na pół, żeby powstał kwadrat a następnie każdy kwadrat po skosie. Ciasto posmarować żółtkiem wymieszanym z 1/2 łyżki cukru pudru. Masło roztopić i podgrzać z brązowym cukrem i ziarenkami wanilii. Nektarynki pokroić w drobną kosteczkę i obtoczyć w maśle. Następnie zawijać w trójkąty ciasta, tak by powstały zawijaski. Piec w 180 C, 15-20 minut.