czwartek, 27 marca 2014

Maison du ble, czyli testowanie pieczywa w moim wykonaniu..

Jakiś czas temu, zostałam poproszona o przetestowanie pieczywa firmy Maison du ble, której stoiska coraz częściej można spotkać w Warszawie. Propozycja ucieszyła mnie tym bardziej, że sama już kilka razy przymierzałam się do kupienia u nich czegoś, wypieki  które oferują prezentują bardzo smakowicie. Nie jestem znawcą chleba i kieruję się przede wszystkim smakiem, chociaż istotne dla mnie jest też to, co takie ślicznie wyglądające bułeczki kryją w środku. Producent informuje o tym, że jego wypieki nie zawierają ulepszaczy w postaci środków chemicznych, chleby powstają jedynie na naturalnym zakwasie. Firma Maison du ble uczestniczy w targach ze zdrową żywnością, takich jak Targowisko czy środowy targ w Fortecy Kręglickich. Pieczywo jest produkowane we Francji, do Polski trafia w postaci zamrożonej gotowej do wypieku. To tyle jeśli chodzi o teorię.. a jakie są fakty? Postaram się, opisać Wam subiektywne wrażenia mojego podniebienia. No dobra, Ł.też trochę pomagał w testowaniu :) Do wypróbowania dostaliśmy:
 
Pieczywo:
półbagietka tradycyjna i z ziarnami
Ciabatta z bazylią i suszonymi pomidorami
Ciabatta z zielonymi oliwkami
Chleb wiejski
Chleb na zakwasie gryczanym
 
Ciastka:
Rogalik
Monokl z rodzynkami
Zawijaniec z żurawiną
 
 
Zacznijmy od pieczywa..
 
Na pierwszy ogień poszedł pięknie wyglądający, chleb na zakwasie gryczanym. Skórka chrupiąca i sprężysta ale, co dla mnie istotne, nie oddziela się od miąższu wiec łatwo ukroić ładną kromkę. W smaku lekko kwaśny, ale zdecydowanie mniej niż tradycyjne chleby na zakwasie żytnim. Dobrze zachowuje świeżość, będzie tak samo smaczny "na drugi dzień". Moim zdaniem to bardzo dobry wybór na śniadanie dzięki mało dominującemu smakowi ten chlebek nadaje się jako "tło" do składników, które na nim umieścicie. Mnie bardzo smakował z dżemem malinowym od mojej Babci.
 
 
Chleb wiejski.
Forma przejściowa między bułką a chlebem o dość zwartej konsystencji i cienkiej skórce. Trzeba go zjadać szybko bo czerstwieje, ale z tym nie powinno być problemu. Dobry na śniadanie i do uroczych małych kanapeczek. Jeśli kupicie go jako dodatek np. do krewetek w białym winie powinien dość dobrze absorbować pyszny winny sos.
 
 
Ciabatki postanowiliśmy wypróbować przy okazji kolacji. Obie bardzo intenstywnie smakują dodatkami, których do nich użyto, szczególnie ciabatta z suszonymi pomidorami, która mnie nie przypadła za bardzo do gustu. Jej smak był za ostry, gdybym nie wiedziała, że użyto do niej pomidorów to pomyślałabym, ze jest raczej o smaku paprykowym. Ciabatki mają cienką sprężystą skórkę a ich konsystencja jest mocno zwarta, to pieczywo całkiem nieźle nadaje się też do zapiekania. Dobrym towarzystwem dla tak wyrazistego smaku będą wszelkiego rodzaju sałaty i sałatki.
 
 
O półbagietkach nie mogę zbyt wiele napisać bo zjedliśmy je razem z Ł. natychmiast... jedna uchowała się do zdjęć, ale została pożarta od razu po zejściu z planu :) Były pyszne, jak na bagietki przystało. Treściwe z chrupiącą skórką, baaaaaardzo wciągające..
 
Jeśli chodzi o słodkości to solidarnie podzieliliśmy każde ciastko na pół :) Rogalik to mój faworyt..maślany, puszysty, kruchy, idealny. Ślimak miał dużo rodzynek, które ja bardzo lubię. Ł. wydłubuje każdą rodzynkę, którą spotka na swojej kulinarnej drodze, więc był mniej zadowolony ode mnie :). Nadal pozostaję przy zdaniu, że najlepsze ślimaki serwują w Filtry Dobra Kawa na Ochocie, ale ten dostał ode mnie mocne 8 na 10. Jak dla mnie miał trochę za mało budyniu. Żurawinowy zawijaniec to trochę inna wersja ślimaka. Ł. znowu narzekał, "bo żurawina to przecież prawie to samo co rodzynki". Mnie odpowiadał. Muszę jeszcze dodać, że wszystkie ciastka przepięknie pachniały i baaaardzo kusiły żeby zjeść je natychmiast!
 
Słodkości mogą być dobrym dodatkiem do kawy, lub drugim śniadaniem - no co żurawina, jest zdrowa ;)
 

 
 
Podsumowując moją subiektywną ocenę, uważam, że na szczególną uwagę zasługuje chleb na zakwasie gryczanym, chleb wiejski i oczywiście rogalik (tutaj kilka punktów dodatkowych od Ł.). Chociaż tak właściwie pozostawiam to Waszej ocenie, w końcu o gustach się nie dyskutuje ;) Jedno jest pewne, ja niedługo odwiedzę stoisko Maison du ble bo ciekawi mnie jeszcze kilka innych smaków..

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Widać obiektywizm co jest rzadkością wśród recenzji na blogach. Znam te wypieki i podzielam zdanie autorki wpisu. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń