czwartek, 20 lutego 2014

Moje ksiązki

 
Książki kulinarne to moja słabość. Kiedy jestem w księgarni pierwsze kroki zawsze kieruję do działu "kuchnia" i bardzo ciężko jest mi wyjść z pustymi rękami. Jestem klasycznym wzrokowcem i dla mnie niezwykle ważna jest oprawa graficzna. Wiem, że nie tym powinnam kierować się kupując literaturę kulinarną ale jeśli w książce nie ma zdjęć, które mnie zachwycą to szansa, że ją kupię mocno spada. Z tego samego powodu mam w swoich zbiorach kilka pozycji, z których nie wypróbowałam jeszcze ani jednego przepisu, za to mogę przeglądać je godzinami i podziwiać.. :) Jeśli macie wokół siebie kuchennych miłośników to ładnie wydana, ciekawa książka może być bardzo fajnym prezentem. Dziś chciałabym podzielić się z Wami spostrzeżeniami na temat niektórych książek stojących na mojej półce :)


 

Smaki z Fjallbacki

Camillę Lackberg znałam jako autorkę kryminałów, których akcja toczy się w szwedzkim miasteczku Fjallbacka. (Jeśli lubicie taki gatunku, to też polecam, mocno wciągają!) Dlatego trochę zaskoczyła mnie książka kulinarna jej autorstwa. Znajdziecie w niej dużo nietuzinkowych przepisów z wykorzystaniem lokalnych produktów. Mnie szczególnie przypadł do gustu przepis na langustynki, w którym podstawowym składnikiem były "langustynki od zaprzyjaźnionego rybaka z portu" - mhm... już lecę do portu :) Znawcy Skandynawii mogli by zapewne powiedzieć więcej, dla mnie ta książka to ciekawe wprowadzenie w kulinarny świat północy, niestety nie zawsze możliwe do zrealizowania w polskich warunkach.

Jamie, Jamie, Jamie...

Muszę przyznać mam do niego słabość :) Spodobał mi się od pierwszego programu kulinarnego, w którym go zobaczyłam. Dynamika i pasja z jaką gotował i opowiadał o jedzeniu przekonałaby chyba każdego, że to naprawdę fajna i prosta sprawa. (No może nie zawsze taka prosta..). "Moje Obiady" to chyba pierwsza kupiona przeze mnie książka kulinarna. Przez jakiś czas służyła za album z ładnymi zdjęciami ale pewnego dnia stała się też źródłem wiedzy na temat gotowania. Polecam ją każdemu kto zaczyna swoją przygodę z gotowaniem. Przepisy są całkiem łatwe, przeważnie nie ma w nich składników trudnych do kupienia a dania gotuje się szybko i sprawnie. Ja sama, bardzo często przygotowuję omlet z chorizo i pomidorami, właśnie z tej książki :)

Kolejna w mojej biblioteczce, i chyba najbardziej wysłużona, książka to "Włoska wyprawa Jamiego". Jeśli nie mieliście okazji obejrzeć programu o tym samym tytule to szybko nadróbcie braki! Ja już po pierwszym odcinku poleciałam w podskokach do księgarni ;) "Wyprawa", to opowieść o niezwykle zróżnicowanej kuchni włoskiej. Każdy region to osobna kulinarna tradycja bogata w niesamowicie pyszne potrawy.. Przepis na ciasto do pizzy, z którego często korzystam pochodzi właśnie z "Wyprawy". Znajdziecie w niej wiele pomysłów na przystawki, sosy do makaronów i inne szybkie dania. Nie jeden raz spotkałam się z opinią, że my Polacy kochamy włoską kuchnię. Tym bardziej, jest to książka dla każdegoz nas!

"Kulinarne wyprawy Jamiego" opisują smaki Francji, Hiszpanii, Skandynawii, Maroka i innych państw, które Jamie odwiedził. Tą książkę dostałam w prezencie od moich kochanych sióstr i momentalnie zachwyciłam się tym, jak jest wydana. Zdjęcia są nienaganne (z resztą tak jak w pozostałych pozycjach) wręcz chciałoby się ugryźć kartkę ;) Ponad to udało się, w jednej książce zamknąć kulinarną multikulturowość świata. Oczywiście, nie oznacza to, że temat został wyczerpany, wręcz przeciwnie to tylko zachęta do tego by pogłębiać wiedzę. Jednak muszę przyznać, ze pomimo zachwytu nad książką, nie wypróbowałam z niej jeszcze ani jednego przepisu.. Kilka razy sięgałam po nią szukając inspiracji ale finalnie korzystałam z innych źródeł. Jestem pewna, że jej czas jeszcze nadejdzie..

Moim najświeższym nabytkiem jest "Jamie Oliver 15 minut w kuchni", tak jak poprzednio do kupna zachęcił mnie program kulinarny pod tym samym tytułem. I chyba pierwszy raz przeżyłam rozczarowanie.. ale po kolei. To co bardzo mi się podoba, to pomysł na stworzenie szybkich, zbilansowanych obiadów dla całej rodziny. Książka zawiera indeks prezentowanych potraw, każda z nich jest omówiona pod kontem zawartych w niej: białka, węglowodanów, cukrów i kaloryczności (przeliczonej na porcję). Problem pojawia się kiedy zabieramy się za gotowanie.. bardzo wielu produktów nie kupimy w Polsce od ręki - ja mieszkam w Warszawie, mieszkańcy mniejszych miast mogą mieć jeszcze większy kłopot z zaopatrzeniem. Poza tym, nie ma szans przygotować tych dań w 15 minut, pół godziny to minimum, które musimy na to przeznaczyć. Nie jest to może aż taki minus, bo dla lubiących gotować czas w kuchni się nie dłuży ;) Nie ulega wątpliwości, że jeśli będziecie chcieli wykorzystać któryś z przepisów, poprzedzicie to zakupami, długimi zakupami a nawet drogimi zakupami. Oczywiście nie w przypadku każdej potrawy, nie chciałabym generalizować.. Podsumowując, jeśli potraktujecie tą książkę, jako kolejne źródło inspiracji powinna Wam się spodobać ale nie jest to chyba must have w każdej kuchni.

Oprócz książek Jamiego Olivera jest są tez inne wydania godne uwagi, ale o tym w następnym wpisie..

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz